Doctor Brew: Summer Ale
Dziś mały powrót do przeszłości w towarzystwie Doctora Brew. Jak wiadomo, ten wyjątkowo interesujący browar rzemieślniczy wystartował, wypuszczając na rynek amerykańskie pale ale o zawrotnej jak na styl wysokości IBU 83. Kiedy delikatnie zwrócono im uwagę, że to nie styl na taką goryczkę, następną warkę uwarzyli już z prawie dwa razy mniejszą. I znowu nie wszyscy byli zadowoleni takim stanem rzeczy, bo Sunny Ale zebrało dużo zwolenników. Efekt jest taki, że w końcu nową, ugładzoną wersję doktorzy postanowili nazwać Summer Ale i w gruncie rzeczy stworzyli osobne piwo, które teraz zrecenzuję.
Opakowanie
Etykieta bardzo podobna do Sunny Ale, to znaczy kolorystycznie, chociaż chyba ten żółty trochę został zzieleniony. Opis na kontrze to katastrofa, jakiej jeszcze nie było, bo producenci zaczęli te swoje bzdury... rymować. Dno dna, ale poza tym etykieta na najwyższym poziomie. Ciekawe, kiedy doczekamy się firmowego kapsla.
8,5/10
Barwa
Głęboko złote, o niezbyt atrakcyjnym zmętnieniu - w porządku, ale bez rewelacji; po dolaniu końcówki natomiast robi się tak mętne, że przypomina miód z mnóstwem białych kawałeczków drożdży.
2,5/5
Piana
Mało obfita, wręcz skąpa, ale nadrabia dobrą trwałością i pięknym oblepianiem szkła, jest też solidnie gęsta.
4/5
Zapach
Pierwsze, co poczułem, to intensywna woń dżemu truskawkowego - coś niebywałego, ale niestety na tym się skończyło - później owocowe aromaty amerykańskiego chmielu mocno przykrył wyraźny diacetyl - nie odrzucający, w zasadzie neutralny, ale po prostu zakrywający inne aromaty; woń truskawek jeszcze się jednak przewija przez resztę degustacji, nie jest więc źle.
6,5/10
Smak
W ustach podobnie, choć tutaj zamiast "mało wyraziste" powiedziałbym raczej "bardzo łagodne" - dostajemy poza delikatnymi akcentami chmielowymi również przyjemną podbudowę słodową - ostrzej robi się na finiszu za sprawą fajnej, trawiasto-grejpfrutowej goryczki, prostej i nie za wysokiej, ale przyjemnej - dobre, sympatyczne piwo bez jakichkolwiek zachwytów.
7/10
Tekstura
Największy mankament - niemal kompletnie wygazowane.
1/5
Kiepścizna. Gorszy z dziewięciu piw DB był tylko American Weizen. Piwo przyjemne, ale niegodne rzemieślników. To ja już wolę zachmielone do przesady Sunny Ale niż to. Najsłabsze APA, jakie piłem.
5.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz