Denys Arcand: "Inwazja barbarzyńców"
Bardzo prosta, ale wartościowa i poruszająca opowieść o świadomej śmierci, życiu, przemijaniu, przyjaźni, chorobie i innych różnych wesołych sprawach. Być może trochę tego za dużo upchanego w filmie, w którym ani dialogi, ani fabuła nie szybują w obłokach, aczkolwiek ciekawie się zastanowić, o której z tych rzeczy opowiadał ten film przede wszystkim, a o których tylko przy okazji. Niezłe zdjęcia, niezłe aktorstwo, celna muzyka; fabuła banalna, ale chociaż udanie ozdobiona odnogami. Kilka kwestii godnych powrotu, jednocześnie trochę nieco żenującego rubasznego humoru, który mógłby bawić i szokować lubieżnością, ale po pierwsze chyba tylko dzieci i dewotki, a po drugie nie w tym stuleciu. Film zaczyna średnio i nieciekawie, ale stale się rozwija, aż w końcu zaczyna się lubić początkowo bezpłciowych lub odpychających bohaterów.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz