Coisbo: Brooklyn Fall

Peated Brown Porter / 6,2% / recenzja z 28.11.2014

Moja miłość do piw wędzonych przy jednoczesnej nie za dużej ich ilości na rynku (choć ostatnio mieliśmy mały boom i możliwe, że niedługo przestanę się rzucać na każde nowe wędzone piwo, jakie zobaczę) sprawiła, że duński browar kontraktowy Coisbo mimo niezadowalającego jak na zagraniczny craft pierwszego piwa dostanie ode mnie już teraz kolejną szansę. Jeśli będzie podobnie jak wtedy, to za prędko się z nim znowu nie zobaczę, bo nie cieszy się jakąś niebywałą renomą.

Opakowanie
Etykieta taka sama jak na brown ale, tylko w innym kolorze nazwa piwa. Ładna, ale merytorycznie to strasznie nudna. Jedyna "ciekawostka", jakiej się dowiemy, to obecność słodu pszenicznego w składzie.
8/10

Barwa
Bardzo ciemne, zdaje się czarne lub ciemnobrązowe, ale mocne światło pozwala zobaczyć ładne, rubinowe prześwity - byłoby idealnie, gdyby były trochę śmielsze. 
4,5/5

Piana
Piękna, obfita, cudownie gęsta, o ciekawej, przybrudzonej barwie, zostawia piękne ślady na szkle, gorzej niestety z trwałością. 
3,5/5

Zapach
Nuty wędzonki, na początku zdawało mi się, że raczej takiej słonej, szynkowej, ale po paru chwilach jest już asfaltowy, nawet odrobinę apteczny torf - te nuty mieszają się ze słodko-kwaśnym obliczem ciemnego słodu - zwłaszcza ta słodycz jest bardzo interesująca, trochę kojarzy się z mocno przypalonym karmelem, trochę z lukrecją; ogólnie bardzo ciekawy, niesztampowy aromat, choć jakby zabrakło nieco porządku. 
8/10

Smak
Znika kwaskowatość i może dzięki temu wydaje się bardziej spójne (ale jednocześnie mniej ciekawe), wytrawna, torfowa dymność przyjemnie współpracuje z czekoladową słodyczą i do tego momentu jest świetnie, ale coś złego dzieje się na finiszu - parę sekund po przełknięciu prawie cały bukiet jakby momentalnie znika, zamiast przyjemnie się wyciszać - wielka szkoda, miało potencjał na wybitne, a skończyło na dobrym. 
7/10

Tekstura
Trochę za wysokie wysycenie.
4/5

Jak zapowiadałem, tak robię - Coisbo tu nie zagości w najbliższej przyszłości, a nawet prawdę mówiąc wątpię, że w jakiejkolwiek. Może trochę wcześnie skreślam Duńczyków (albo raczej Duńczyka, pana Andersa Coisbo), ale kolejka piw do spróbowania rośnie w tempie zastraszającym, a nie za wybitne oceny na ratebberze znikąd się pewnie nie wzięły. Oba piwa z Coisbo, które piłem, były dobre, ale niewarte swojej sporej ceny i tyle.


6.5/10

Komentarze