Clint Eastwood: "Bez przebaczenia"
Niezły western z niesztampowym scenariuszem. Pierwsza połowa jest nieco ospała, ale warto czekać na drugą, w której bohater grany przez świetnego Clinta Eastwooda przechodzi transformację i rozbija bank. Scenarzysta bawi się tu z wieloma stereotypami westernu i wywraca je do góry nogami (głównym antagonistą jest szeryf), co wprawdzie w 1992 roku specjalnie nie imponuje, ale i tak tworzy interesującą historię z postaciami wyrazistymi, a jednocześnie całkowicie odciągniętymi od jednoznacznej bieli lub czerni. Brakuje tu natomiast zdecydowanie wielkości stylu, długimi fragmentami jest wręcz stylistycznie nijako, aczkolwiek znajdzie się sporo ładnych zdjęć i bardzo klimatycznych scen nocnych. Ten film nie dorównuje i nie miał szans dorównać największym klasykom gatunku - jedynym naprawdę wyjątkowym aspektem jest główny bohater i jego odtwórca - jednak wnosi swoje do jego kanonu i zapewnia dobrą rozrywkę z dużą klasą.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz