Cees Nooteboom: "Rytuały"

1990

Bardzo kameralna powieść, która nie jest nawet jakaś niezwykle krótka, ale niezwykle krótką się wydaje. Bardzo zwiewna i delikatna, na mój gust trochę za bardzo. Przygnębiająca, egzystencjalna impresja, wyciąg z trzech różnych lat życia głównego bohatera, rozpiętych na przestrzeni lat trzydziestu. Filozoficzne, dość luźne przemyślenia o czasie, porażce religii, próbach poskromienia życia – w jakimkolwiek sensie – poprzez działania na granicy obłędu według tytułowych rytuałów. Przede wszystkim jednak dość wyrazista, posępna atmosfera wyobcowania we współczesnym świecie, niezdolności do szczęścia, zawodu życiem. I spora dawka wrażliwości, której jednym z ważniejszych ośrodków wydaje się być tu sfera seksualna. Język wyraźnie trochę ograniczony i umiarkowanie oryginalny, ale momentami bardzo ładny. Atmosfera i wrażliwość, czyli to, co spodobało mi się tu najbardziej, bo filozofuje Nooteboom tylko poprawnie, osnuwały ten utwór głównie w pierwszych dwóch rozdziałach – trzeci mnie zawiódł, a nawet swoimi orientalizmami trochę znużył. Godna uwagi, ale na liście książek, które przeczytać trzeba, z pewnością bym jej nie umieścił


6.0/10

Komentarze