BrewDog: Trashy Blonde
Lecimy dalej. Tym razem piwo trochę niepozorne, nie do końca wiadomo na pierwszy rzut oka w jakim stylu. Najpierw przychodzi na myśl belgijski blond, na niego jednak za mało alkoholu, a smak zupełnie rozwiewa to przypuszczenie. To złote ale (lub też blonde ale), mocno zapomniany styl o angielskich korzeniach.
Opakowanie
Etykieta - jakby na przekór nazwie - w kolorze purpury królewskiej, styl piwa określony jako... "wiesz, że nie powinieneś". Cóż, BrewDog.
9/10
Barwa
Jasnozłoty, wpadający w słomkowy kolor; trochę mdły, ale sprawę ratuje ulatujący gaz.
3/5
Piana
Dość gęsta, niska, ale długo utrzymuje się na powierzchni i oblepia szkło.
3,5/5
Chmielowy, wydaje się niestety dość znacząco kwaśny, ale ta nuta z czasem trochę zanika i pozostawia przyjemny, choć nie oszałamiający aromat świeżego chmielu.
6/10
Smak
W smaku na szczęście o kwasie nie ma mowy, początkowo bardzo łagodne, mocno słodowe, w miarę konsumpcji profil zmienia się na trawiasto-chmielowy, a na finiszu pojawia się niezła i miła goryczka.
7,5/10
Tekstura
O wiele za wysokie wysycenie.
2/5
Niezłe piwo, ale spośród dotychczas degustowanych z BrewDoga, zdecydowanie najsłabsze. Szkoda, bo w rzadkim stylu, ale to nie to. Idźmy dalej.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz