Bell's: Kalamazoo Stout
Bell's Brewery to jeden z najbardziej legendarnych i najbardziej szanowanych browarów świata. Założony w 1983 w Michigan, w mieście Kalamazoo, może poszczycić się aż trzema piwami w top 50 ratebeeru, w tym jednym na 43. miejscu, jednym na 18. i jednym na 9. Piwo, które dzisiaj zrecenzuję, nie jest jednym z nich, ale ma inne osiągnięcia - to według ratebeeru czwarty najlepszy nieimperialny stout świata, a więc jest ostro. Jest to stout amerykański warzony z dodatkiem lukrecji.
Bell's rozrósł się właściwie do dwóch browarów, położonych od siebie w odległości siedmiu mil. Mój Kalamazoo Stout, choć zgodnie z nazwą honoruje miasto pierwszego oddziału browaru, uwarzony został w tym drugim, w Comstock.
Opakowanie
Bez uniesień, ale solidnie, i firmowy kapsel.
6,5/10
Barwa
Czerń.
5/5
Piana
Przyzwoita obfitość, genialna gęstość i trwałość, ładny lacing.
4/5
Zapach
Słodki, karmelowy, ciastkowy, czekoladowy, z delikatnym, ale ewidentnym udziałem lukrecji. Zero chmielu i właściwie bardzo mało mocno palonej słodowości, taki trochę Guinnessowy ten zapach, tylko że znacznie bardziej intensywny i bardziej złożony niż Guinness.
8/10
Smak
Tutaj dla odmiany momentalnie robi się bardzo palono. Jednocześnie dalej mnóstwo tej czekolady, karmelu, ciasta; lukrecji już nie czuję. Solidna goryczka przy niemal niedostrzegalnym udziale aromatów chmielowych pozwala z lekkim przymrużeniem oka uznać to piwo za stout amerykański. Tak czy inaczej jest pyszne i znika w mgnieniu oka, niesamowicie intensywne jak na 6%.
9/10
Tekstura
Czepiam się chyba, ale minimalnie spuściłbym z gazu.
4,5/5
Ledwo stout amerykański, ale niech będzie. Przede wszystkim pyszne, skrajnie dopracowane piwo bez skazy. Może nie jest to stout genialny, ale jest to stout przykładny. No nie wiem naprawdę, jak ktokolwiek mógłby się tu przyczepić - może jedynie tego, że stout amerykański obiecuje więcej chmielowych aromatów i tego, że rola lukrecji jest marginalna.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz