Belhaven: Scottish Ale
W końcu udało mi się znaleźć długo poszukiwane piwo z "młodości", jedno z pierwszych kilku niesztampowych piw, jakie w życiu udało mi się wypić. Szukałem go tak długo być może dlatego, że, jak się okazuje, zmieniło rozmiar butelki i etykietę. Przede mną być może najpopularniejsze tradycyjne szkockie ale na świecie z browaru Belhaven. Niedawno pite St. Andrews Ale w tym samym stylu z tego browaru byłoby świetnym piwem, gdyby nie ewidentny metal, może tu go nie ma i będzie świetnie.
Opakowanie
Zapamiętałem to piwo nie tylko ze względu na smak, ale i piękną, przezroczystą butelkę, odzianą w gustowną etykietę. Nie wiem, czy teraz nie jest jeszcze lepiej - poszli w innym, nowoczesnym kierunku, ale dalej jest bardzo ładnie i z klasą, a przy tym bez przepychu, swojsko, w dodatku na kontrze bardzo konkretny opis, w którym wymieniają nawet konkretne słody i chmiele. No i kapsel wreszcie firmowy.
9/10
Barwa
Piękny, ciemny bursztyn, lekko wpadający w jasną miedź, w połączeniu z całkowitą klarownością i dynamicznie ulatującym gazem jest to wygląd przepiękny.
5/5
Piana
W miarę obfita, ale niezbyt gęsta ani też trwała, dziesięć minut i pozostaje jedynie mało imponujący pierścień.
2/5
Bardzo ładne połączenie jakby ziemistej słodowości, karmelu i sporej ilości ale'owych estrów - jabłek, gruszek i innych owoców; prosty i odrobinę mało intensywny, ale bardzo przyjemny.
7/10
Smak
Podobnie, ale bardziej wyraziście - dość słodko, w dalszym ciągu sporo owoców, które tutaj łączą się z podwyższoną dawką karmelu w przyjemną słodycz, jaka znajduje kontrę w ziemistości i niedużej dawce chmielu, poza tym wchodzą też ciekawe nuty drewna, przypominające coś w rodzaju starej szafy; nie udało się uniknąć lekkiej metaliczności, ale tym razem na szczęście zniknęła już po paru łykach; poza tym jednak bardzo smaczne piwo z zaskakująco intensywnym, karmelowym finiszem, chociaż trochę za słodkie.
7,5/10
Tekstura
Trochę za wysokie wysycenie, ale na bardzo dobrym poziomie.
4/5
Tym razem obyło się bez mocnej metaliczności (choć lekka była), ale też piwo zrobiło na mnie słabsze wrażenie niż St. Andrews Ale, za dużo owocowej słodyczy, słód nie rozwinął skrzydeł. Zostało mi jeszcze do zrecenzowania wee heavy z tego browaru, może połączy zalety obu piw w jedno świetne.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz