Béla Tarr: "Człowiek z Londynu"
Aplikowanie metafizycznego, perwersyjnie kontemplacyjnego stylu Tarra na grunt prostej kryminalnej intrygi podlanej jeszcze prostszym dramatem psychologicznym to pomyłka. To kompletnie do siebie nie pasuje, momentami wygląda wręcz groteskowo, nie ma prawa wyjść z tego dobry kryminał, a tymczasem geniusz Węgra się marnuje. Wciąż jednak walory kinematograficzne wynoszą ten film ponad przeciętność - dla samego chiaroscuro, w paru miejscach zapierającego dech w piersiach, i dla jak zwykle świetnej pracy kamery warto go obejrzeć. Nie rozumiem jednak, czemu ten film w ogóle powstał.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz