Baladin: Lune
Powrót do Riserva Teo Musso to dla mnie zawsze duże wydarzenie. Terre 2010 dostarczyło mi jednego z największych zachwytów w moim wczesnym piwoznawczym życiu, a obie wersje Xyauyu - jednych z największych zachwytów w w piwoznawczym życiu dojrzałym. Dzisiaj coś jeszcze innego - Lune to również barleywine, podobnie jak Terre leżakowane w beczkach po winie włoskim, ale tym razem po białym.
Opakowanie
Z czterech rezerw Teo Musso to piwo ma opakowanie najmniej ujmujące, przy czym i tak jest to bezsprzeczne 10/10.
10/10
Barwa
Trochę błotkowo wygląda, ale jeszcze w porządku.
2,5/5
Piana
Tradycyjnie brak.
0/5
Zapach
Piękna paleta przeróżnych aromatów: karmel, pumpernikiel, miód, mleczna czekolada, toffi, suszone figi, daktyle, kokos, wanilia, marcepan... pachnie bardziej jak z beczki po bourbonie niż jak z beczki po winie, tak czy inaczej jest to fantastyczny aromat.
9,5/10
Smak
Tutaj minimalnie wyczuwalna jest rola białego wina, ale ciągle dominują te barleywine'owe nuty z aromatu, w porównaniu z zapachem nieco uproszczone i o nieco powściągniętej intensywności.
8,5/10
Tekstura
Główny mankament - przy ekstrakcie 36 plato totalny brak gazu był akceptowalny, natomiast tutaj już doskwiera płytkość fakturalna.
2/5
Nie da się ukryć rozczarowanka. Aromatem to piwo dorównało prawie największym piwom z Baladin, ale już smak był mniej imponujący i jeszcze ściągnięty w dół przez płaskość tesktury. Mimo wszystko to bardzo, bardzo dobra rzecz. Tyle że ponad stu złotych już tak umiarkowanie warta.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz