Arthur Penn: "Bonnie i Clyde"

1967

Kryminał, romans i komedia w jednym. Mało tego: beznadziejny kryminał, beznadziejny romans i beznadziejna komedia w jednym. Niestety wydaje mi się, że twórca filmu miał do zaoferowania głównie szokującą w 1967 roku Hollywood przemoc. Odpychająco nudny scenariusz, niemal karykaturalnie banalne prowadzenie akcji, koszmarnie bezpłciowe i irytujące postacie drugoplanowe. Do powiększenia się gangu o kolejne osoby było jeszcze w porządku, ale później film stał się ledwo znośny. Rzadko bywam aż tak wyzuty z zainteresowania tym, co dzieje się na ekranie i aż tak poza filmowym światem. Solidny Warren Beatty, spory urok Faye Dunaway, ogólnie minimalny urok pary złoczyńców i ładne samochody to jest jakiś ratunek, ale to materiał na pięciominutowy klip, a nie film pełnometrażowy. Odosobnienie w tej opinii pozostanie chyba jedną z większych zagadek mojego życia.


3.5/10

Komentarze