Andriej Tarkowski: "Ofiarowanie"

Podobny obraz1986

Tarkowski aż do śmierci pozostał artystą rozwijającym się i świeżym. Jakkolwiek "Ofiarowaniu" daleko do mojego ulubionego filmu tego reżysera, pozostawia ono żal, że nie było mu dane nakręcić jeszcze więcej dzieł - ciekawe niesamowicie, dokąd by to doszło. Nigdy chyba mocniej niż tutaj Tarkowski nie zachowywał się bardziej ekscentrycznie i nie próbował cierpliwości widza równie mocno; medytacyjność, powolność filmu została pogłębiona bardzo radykalnie, a narracyjny element przekazu sięgnął granic subiektywności. Najpewniej mamy tu do czynienia z głęboko religijnym, wręcz sakralnym filmem na temat ofiary, ofiarowania, poświęcenia. Treściowo są to już te rejony, gdzie Tarkowski odlatuje w stronę niebios na mój gust nieco za mocno i zbyt ślepo, ale estetycznie film jest fascynujący (Tarkowski plus Nykvist, to jaki ma być?), nawet jeśli nieodłącznie męczący. Zbiór jednych z najsubtelniej skomponowanych kadrów w historii kina, niewyobrażalnie subtelna gra chromatyczna bez ostrych kontrastów, którą można nazwać odpowiednikiem mikrotonalności w muzyce, szaleńcza powolność, miażdżące sceny finałowe, aluzje artystyczne, genialne, choć nieliczne punkty montażowe, nienachalny surrealizm. Może zwłaszcza ta chromatyka - spowicie świata przedstawionego ciemnością daje efekt wybitnie intensywnej, pełnej lęku atmosfery. Szkoda tylko, że przełamane to wszystko fragmentami przesadnego zastoju i zbędnego przegadania, ale z pewnego punktu widzenia jest to kino, które orze większość nie tylko filmów, ale nawet większość filmów artystycznych.


7.5/10

Komentarze