Amager: Double Black Mash
Drugie podejście do Amagera i drugie do RISa z Amagera. Green, Green Banshee było znakomitym piwem, zobaczymy jak Duńczycy radzą sobie bez beczek po whiskey.
Opakowanie
Fajne połączenie srebra z czernią.
7,5/10
Barwa
Smoła.
5/5
Piana
Świetna - obfita, o pięknej barwie, gęsto zbita i trwała.
4,5/5
Zapach
Potwornie intensywny aromat wzorowo zrobionego klasycznego RISa. Gorzka i trochę słodsza czekolada, palone zboże, ciasto czekoladowe o mocno przypieczonym spodzie, kawa z syropem czekoladowym, ziarna kakao. Nie jest to jakieś odkrywanie Ameryki, ale zaprawdę piękny aromat.
8,5/10
Smak
Skondensowany, niezwykle intensywny wywar, oparty na czekoladzie, ostro palonych, niemal przepalonych nutach, przechodzących wręcz w lekką wędzonkę, trochę też idących w żywicę. To jest RIS na maksa, ma przytłaczać intensywnością i gęstością ciemnych słodów i tak robi. W piękny sposób, wszechogarnia swoją potęgą w ustach i jeszcze dłuugo po przełknięciu trzyma za pomocą długiego finiszu.
9,5/10
Tekstura
Odrobinkę za dużo gazu.
4,5/5
Tego to się kompletnie nie spodziewałem, ale podeszło mi nawet odrobinę bardziej niż Green, Green Banshee. Tak znakomitego RISa bez dodatków i bez beczek wcale nie tak łatwo znaleźć, 44 zł (acz już 30 za 0,33 ml, czyli pojemność w której zwykle RISy występują) to spora cena za piwo które beczek nie widziało, ale warto dać się zmiażdżyć tą intensywnością.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz