Alfred Hitchcock: "Osławiona"
To niecodzienne u Hitchcocka, ale szpiegowska fabuła wydaje się tu jedynie pretekstem do stworzenia interesującej relacji dwojga głównych bohaterów, która z kolei wraz z inteligentnymi dialogami i ładnymi kadrami pozwala zaistnieć temu, co w tym filmie najlepsze - absolutnie fenomenalnej grze Ingrid Bergman i odrobinę mniej fenomenalnej Cary'ego Granta. Scenariusz mimo wszystko też jest całkiem niezły i w ogóle cały ten film jest bardzo klasowy i dopracowany - w zdjęciach, montażu, muzyce i wszechobecnych subtelnościach, subtelnościach wszystkiego. Zabrakło jednak bardzo tego, za co Hitchocka uwielbiam, czyli ekscytującej intrygi i przede wszystkim atmosfery.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz