Immanuel Kant: "Krytyka czystego rozumu"


1781

Doniosłość "Krytyki czystego rozumu" (tzn. doniosłość filozofii Kanta) jest jawna dla każdej osoby, która liznęła choć trochę historii filozofii. Nie była to wprawdzie rewolucja totalna i całkiem osobna, bo Hume (przede wszystkim) stworzył pod nią niebagatelne podwaliny, wciąż jednak genialne epistemologiczne spostrzeżenie Kanta na zawsze wywróciło świat do góry nogami - a raczej, moim przynajmniej zdaniem, postawiło dopiero ten świat na nogi. Filozof nie ustrzegł się niedociągnięć, ale trzon jego myśli - błyskotliwe pogodzenie racjonalizmu z empiryzmem, fascynujące spojrzenie na naszą świadomość, na stosunek podmiotu do przedmiotu - to bardzo ważny i bardzo pożyteczny majstersztyk. Pożyteczny, bo sprowadzający do parteru wybujałe spekulacje, naszpikowane fałszywymi dowodami i błędami, którymi usiane były dzieje filozofii zachodniej, nawet jeśli były to dzieje piękne. Oto właśnie jednak krok milowy w stronę agnostycznej uczciwości intelektualnej, stojącej w opozycji do dogmatycznego intelektualnego piękna. 

Jakkolwiek może Kant nie jest dla mnie pierwszym wielkim filozofem ze względu na wspomnianego Hume'a, to "Krytyka..." jest pierwszym wielkim dziełem filozoficznym. Wnikliwość, dokładność, swoista "higiena" filozofowania, szerokość ujęcia, śmiałość (ale nie dla samej siebie, lecz śmiałość rozumna) i wstrzemięźliwość zarazem (tudzież śmiałość we wstrzemięźliwości) - niesamowicie są tu imponujące i dalece przewyższają cały dorobek filozofii aż do Kanta, wręcz ośmieszające poprzedników jeśli już nie na polu wniosków, to przynajmniej samego warsztatu rozumowania. Sprawia to, że mimo formy dość oschłej i rozważań skomplikowanych jak nigdy przed Kantem, lektura "Krytyki..." jest na swój sposób ogromną przyjemnością, przepięknym ćwiczeniem umysłu. I intensywną inspiracją do nieskończonych rozważań własnych, spoglądania na najwyższe zagadnienia w świeży i rozsądny sposób. W pewnych punktach Kant ulega pokusie spekulacji, wciąż brakuje mi tu więcej sceptycyzmu, czasami jest ciągle nieco arbitralnie (nie zadowala mnie na przykład system kategorii, nie wydaje się jedynym słusznym), natomiast, tak jak mówiłem, trzon trzyma się mocno (a i w wielu szczegółach jest przekonywająco do dziś - koncepcja czasu i przestrzeni jako jedynie zawartych w nas form naoczności bardzo do mnie trafia, mimo że wręcz nie sposób mieć jej świadomość i normalnie w świecie funkcjonować). 

Nie jest to na pewno łatwa lektura, nawet jak na traktat filozoficzny. Kant jest ostrożny i przejrzysty, ale nie zmienia to faktu, że szalenie trudny. Przeczytałem już dwukrotnie, za pierwszym razem głównie błądząc po omacku, i przeczytam kiedyś być może jeszcze raz, bo daleko mi do pełnego zrozumienia. Wciąż polecam ją każdemu o skłonnościach do rozmyślania metafizycznego i epistemologicznego (bo naturalnie każdemu zainteresowanemu już ściśle filozofią nie trzeba jej polecać - to pozycja kardynalna). Nawet jeśli zrozumienie myśli Kanta będzie fragmentaryczne, to natchnienie do własnych przemyśleń i wkład w konstruowanie własnego światopoglądu - prawie na pewno bardzo rozległy.


9.0/10

Komentarze

  1. świetna strona. twoje uznanie dla wielu przedmiotów jest bardzo interesujące ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz