Żywiec
Tak, no niestety, postanowiłem skalibrować kubki smakowe, zrobić coś szalonego i takie tam. Oceniłem flagowy produkt KP (Tyskie), teoretycznie flagowy produkt CP (Carlsberg, acz zdecydowanie nie jego sprzedają najwięcej), to i ocenię teoretycznie flagowy produkt GŻ (również nie Żywiec najlepiej schodzi temu koncernowi).
Opakowanie
Ładna, grawerowana butelka, dedykowany kapsel, solidna etykieta i oczywiście bzdury na kontrze. Wyjątkowo nie mogę odebrać koncerniakowi punktów za zatajenie miejsca uwarzenia.
7/10
Barwa
Jasne złoto, klarowne - w porządku, trochę banalne, przydałby się jakiś ulatujący gaz czy cokolwiek.
2,5/5
Piana
Z obfitością mogło być gorzej, natomiast jest okropnie grubopęcherzykowa i od razu się redukuje do nienaturalnych, brzydkich pozostałości, po dziesięciu minutach nie ma już nawet ich.
1/5
Zapach
Nie jest koszmarnie - dominuje słodowość, niewyszukana, podszyta aldehydem octowym, rozpuszczalnikiem i gumą, ale we w miarę delikatnym stopniu; bardzo nikły i dość brzydki, ale chociaż nie odpychający i mimo wszystko trochę słodu w nim czuć, przynajmniej na początku.
2/10
Smak
Tu już niestety jest odpychające - charakterystyczny dla polskich korpolagerów słód kiepskiej jakości, jakby bardzo cienkie piwo skropione spirytusem i posypane pozostałościami z popielniczki; poza tym mdła pustka (sic!), chmielową goryczkę zastępuje popielniczka i odpychająca cierpkość - wstrętne.
0,5/10
Tekstura
O dziwo nie przegazowane, a zdecydowanie wygazowane - większe wysycenie pomogłoby łatwiej przetrwać beznadziejny smak.
1,5/5
Cudu nie było, jedno z kilku najgorszych piw, jakie zrecenzowałem. To już Warka była zdecydowanie lepsza. Przebiło za to Tyskie, hurra! I hop do zlewu.
2.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz