Young's Bitter
Dobiega końca już piąty miesiąc, odkąd wziąłem do ust znakomitego ESB z Wells & Young's. Dziś powracam do tego browaru, chcąc zmierzyć się z jego najbardziej standardowym produktem. Lżejszy od ESB premium bitter nie jest może stylem o jakimś niebywale finezyjnym potencjale, ale można z niego zrobić piwo doskonale pijalne i przepyszne; na to liczę.
Opakowanie
Jak zawsze w przypadku W&Y znakomite opakowanie: grawerowana butelka w oryginalnym kształcie, firmowy kapsel, bardzo ładna etykieta. Na krawatce krótki opis piwa, nawet rekomendowane doń jedzenie, z tyłu zalecana temperatura serwowania. Piwo dojrzewające w butelce.
9/10
Barwa
Przyjemny, choć nie powalający jasnozłoty kolor; dość znacznie zmętnione; dużym atutem jest ładnie pracujący gaz.
3,5/5
Piana
Wysoka, obfita, dość gęsta, utrzymuje się do końca na całej tafli i osiada na szkle.
5/5
Zapach
Przyjemny mimo dość znaczącej nuty kwaśności, lekko owocowej słodowości i delikatnego, trochę mało wyrafinowanego chmielu; można się przyczepić do intensywności.
5,5/10
Smak
Bardziej nasączony chmielem, mimo to nieco pusty, minimalnie kwaskowaty; obecna jest całkiem wysoka jak na styl, aczkolwiek mało szlachetna, trochę wręcz alkoholowa goryczka, która robi się po pewnym czasie trochę męcząca; jak na swój niski woltaż zdecydowanie daleko mu do lekkości; w porządku i nic ponadto.
5,5/10
Tekstura
Wysycenie początkowo nieco za wysokie, normuje się, ale później znów spada zbyt drastycznie; ogólnie jednak wszystko w dobrych granicach.
4/5
Niestety gorzko się zawiodłem. Piwo w smaku i zapachu przeciętne z lekkim plusem, trochę ratowane przez ładny wygląd, ostatecznie jedynie przyzwoita marka, bez startu do Special London Ale i w ogóle chyba najmniej satysfakcjonujący produkt z Anglii, jaki miałem w życiu okazję pić. Nie jest to dobre piwo sesyjne - jakim premium bitter powinien być - bo mimo niskiej zawartości alkoholu jego odbiór jest dość ciężki.
5.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz