Yamazaki 10 Year Old
Odkrywając świat whisky, być może najbardziej zadziwiającą informacją jest wysoka w nim pozycja Japonii. Ten ani bliski Szkocji, ani nawet anglojęzyczny kraj cieszy się o dziwo chyba największą estymą ze wszystkich państw po wiadomym brytyjskim hegemonie. Niektórzy mówią, że to dlatego, iż Japończycy swoim zwyczajem postanowili kopiować szkocką, inni twierdzą, że to niesprawiedliwy osąd, a w Japonii od samego początku starano się stworzyć swój własny styl. A zaczęło się to w 1923 roku, gdy Shinjiro Torii (od którego nazwiska wzięła się nazwa firmy Suntory, największego alkoholowego giganta w Japonii), zajmujący się sprzedażą alkoholu jeszcze od XIX wieku, postawił niedaleko Kioto pierwszą destylarnię whisky w kraju. Po zawirowaniach przez przegraną wojnę światową, w 1982 roku na świat została wypuszczona pierwsza japońska whisky single malt, a na imię jej było 12-letnia Yamazaki.
Dziś pod tą marką produkuje się również wersje 18-letnią, 25-letnią i Distiller's Reserve. To by oznaczało, że trunek, którym się dziś zajmę, nie istnieje - strona internetowa Yamazaki nie przyznaje się do 10-letniej whisky, nie wiem czemu. Pojawia się natomiast w wielu profesjonalnych recenzjach i bez wątpienia nie jest żadną podróbką, więc nie będę wybrzydzał, zwłaszcza że to jedyna japońska single malt, jaką w Polsce spotkałem.
Bardzo jasna, jasnozłota, nie ma nawet mowy o choćby błysku bursztynu. W zapachu lekka i świeża, ale i z ostrzejszą, zadziorniejszą nutą; pachnie kwiatami, gruszkami, słonecznikiem, zbożem i marcepanem, pieprzem, a po jakimś czasie dochodzi dąb - niezwykła złożoność, nie jest przy tym aż tak przyjemna, jak ciekawa, acz bardzo przyjemna również. W ustach znienacka odpala bombę dymu, nieobecnego zupełnie w zapachu - bardzo ułożona, łagodna mimo intensywności dymu, wręcz słona, bardzo ciekawa. Ale najciekawsze nadchodzi w momencie przełknięcia, gdzie najpierw ta słoność bardzo się nasila, a nagle momentalnie przeradza w intensywną, wprost miodową słodycz, która rozpływa się w kierunku nut anyżkowych, ziołowych - niezwykła podróż, bardzo przyjemna, choć jeszcze bardziej ciekawa.
Ale zaskoczenie. To jeden z bardziej niesamowitych, bardziej zmiennych i barwnych trunków, z jakimi się spotkałem. Doprawdy warto zgłębiać japońską whisky, skoro byle 10-letnia podstawka, którą nawet nie chwalą się w Internecie, stoi na takim poziomie. Szkoda tylko, że w Polsce będzie to raczej trudne.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz