Wolfgang Rihm: Jagden und Formen

2001 / Ensemble Modern, Dominique My, 2002

Widzę ten utwór na dwa sposoby. Po pierwsze jest on dla mnie ciekawym połączeniem serializmu z minimalizmem, dwóch nurtów niemal opozycyjnych: z jednej strony mamy tu do czynienia z atonalnymi, niesymetrycznymi, rytmicznie pokracznymi, fakturalnie roztrzęsionymi, dalekimi od bezpośrednich emocji strukturami - z drugiej, pomijając już fragmenty jawnie zapożyczone z minimalizmu (narastające blaszaki będące jak dla mnie kulminacją kompozycji), to utwór zachowuje silną rytmiczność (mimo nieregularności) i mimo sporego rozgardiaszu wydaje się poruszać ciągle po tym samym terenie. Trochę ujmuje to z pełnej okazałości i serializmu, i minimalizmu, natomiast można też powiedzieć, że łagodzi ten pierwszy i urozmaica ten drugi, tworząc konsensus może nie cudowny, ale... fajny i będący jakąś odmianą.

Moje drugie spojrzenie to utwór jak mało który geometryczny, architektoniczny, będący może nie rozkoszą, ale na pewno sporą przyjemnością dla intelektu, zmuszając go do prób uchwycenia tej dziwacznej konstrukcji. O ile emocje i atmosfera nie są tutaj pierwszorzędnymi atrybutami, o tyle faktura nawet na sucho jest czymś interesującym i przypominającym postmodernistyczną budowlę - trudną do pojęcia nie tylko jeśli chodzi o linię, ale i o materiał (zróżnicowanie brzmieniowe).

Paradoksalnie jednak najpiękniej jest tutaj w tych nielicznych momentach, kiedy tumult ustaje i pojawia się pierwiastek tajemnicy. Głównym problemem bowiem Jagden und Formen jest to, że przez zbyt długo stara się być utworem zbyt intensywnym. Więcej przerw mogłoby wynieść go wyżej.


7.5/10

Komentarze