Wild Turkey Rare Breed
Wild Turkey 101 był pierwszym zdegustowanym przeze mnie bourbonem i póki co najlepszym. Dziś trunek, który ma wręcz obowiązek go pobić - doskonalsza wersja z tej samej destylarni. Bourbon nierozcieńczany wodą, a więc bardzo mocny, mieszanka destylatów o wieku od 6 do 12 lat. Ta butelka to chyba pierwsza butelka bourbonu, jaką kupiłem w życiu, cztery i pół roku temu. Do tej pory jej nie otworzyłem. Przez ten czas Rare Breed zdążył zmienić szatę graficzną i zawartość alkoholu, ma teraz 56,4%.
Cudowny, ciemny bursztyn. W zapachu bardzo słodko, cukrowo, waniliowo, dębowo, nieznacznie węglowo. Znajdzie się też trochę miodu, łagodnych kwiatów, może kandyzowanych owoców. Aromat stosunkowo standardowy dla bourbonu, ale wyjątkowo pięknie ułożony i zintensyfikowany. Z czasem jest tylko lepiej. W ustach robi się ekstremalnie drzewiasto, dębowo, a po przełknięciu następuje zmasowany atak słodyczy znanej już z zapachu. Jest harda, acz jak na 54,1% nie masakruje przesadnie.
Choć 101 piłem dwa i pół roku temu, przypomniała mi się dość wyraźnie, czuć że to ta sama destylarnia. Rare Breed nie jest wcale miażdżąco lepsza, ale lepsza jest. A zatem na chwilę obecną to mój ulubiony bourbon. Ciężko nazwać ten trunek arcydziełem, ale jest świetny.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz