Widawa. Między szumem rzeki a rykiem autostrady

Wszystkie interesujące miejsca w Widawie zbite są w jej północnej części. Najbardziej oczywistym jest kościół św. Anny, obecnie neoklasycystyczna świątynia, której historia sięga jednak czasów dużo starszych. Powstała w innej formie już w 1348 roku. Obecny kształt przybrała w latach 1749-77, kiedy to została przebudowana na planie krzyża greckiego i zwieńczona sporą kopułą, która do dziś stanowi najbardziej charakterystyczny element kościoła. Została ona zniszczona przez ostrzał artyleryjski w 1945 roku, ale odbudowana do obecnej postaci i pokryta miedzianą blachą w 1978. To może nieprzesadnie efektowna, ale bardzo zgrabna budowla z gustownymi wstawkami antycznymi i kopułą wystającą ponad prawie całą okoliczną zabudowę i tym samym widoczną z wielu miejsc. W środku szczególnie przyjemnie prezentuje się część prezbiterialna z barokowym ołtarzem, ale bardziej gotyckimi ostrołukowymi oknami otoczonymi pomarańczową cegłą.
Do kościoła przylega bezpośrednio cmentarz, ale nieco ładniejsza mini-nekropolia znajduje się kilkaset metrów dalej, przy ulicy Zygmunta Markowskiego. Rozciąga się zeń bardzo ładny, po wiejsku malowniczy widok na kościół za polem kukurydzy.
Po żywotnych zabytkach sakralnych warto zobaczyć pobliskie zrujnowane zabytki świeckie nad rzeką Widawą. To ruiny dworu w Praczach Widawskich, zwanego także Zamkiem Ritterburg, powstałego prawdopodobnie w 1689 roku jako siedziba szlachecka. Przestał istnieć w czasie drugiej wojny światowej, najpewniej wysadzony w powietrze dla celów taktycznych. Do dziś zachowały się tylko dwa elementy - mocno podniszczone filarowe przedsionki. Widok jest odrobinę surrealistyczny, bo można odnieść wrażenie, że na miejskiej wrocławskiej wsi odnaleziono pozostałości po antycznej świątyni.
Po drugiej stronie rzeki, gdzie w czasach XIII-XIV wieku znajdowało się grodzisko średniowieczne, a później niewielki park przynależny do dworu. Obecnie to zrewitalizowane, dość malownicze jesienią tereny wypoczynkowe pełne dębiny i buczyny.
Całość jest do zobaczenia w pół godziny, więc warto Widawę odwiedzić w słoneczne późne popołudnie i ukoronować kameralną kolacją w przytulnym lokalu Włoskiej Pizzy, gdzie właścicielka z pasją wypieka pizzę zacnej jakości. Oczywiście jest to jedno z mniej spektakularnych wrocławskich osiedli i raczej propozycja dla hardkorowych wrocławian oraz ludzi ducha, wyobraźni i wrażliwości, którzy będą potrafili włożyć w doświadczane obrazy nieco własnej interpretacji emocjonalnej, ale warto.
Komentarze
Prześlij komentarz