Weird Beard: K*ntish Town Beard
Zadziwiająco dawno nie było mnie w Anglii. Powracam w końcu i za jednym zamachem dodaję sobie do statystyk nowy browar i nowy styl. Browarem jest Weird Beard, mikrobrowar rzemieślniczy z zachodniego Londynu, stylem zaś - amerykańskie pszeniczne ale, które można traktować jako podgatunek APA. Piwo to było początkowo uwarzone w kolaboracji z BrewDogiem, miało być chyba jednorazowe, ale tak się spodobało Anglikom, że już bez pomocy Szkotów zaczęli je regularnie warzyć. Początkowo nazywało się też inaczej - Camden Town (legendarna dzielnica Londynu, która wywarła nieprzeceniony wpływ na literaturę XXI wieku) - ale inny londyński browar, Camden Brewery, kuriozalnie stwierdził, że ma wyłączne prawo do używania tej nazwy. Weird Beard, jako firma mała, nie chciała chodzić po sądach, więc zmieniła nazwę piwa, gwiazdkując nową "na wypadek, jakby tę nazwę geograficzną też sobie zastrzegli". Historia zgrabna, oby tylko stało za nią dobre piwo.
Opakowanie
Ładna, idealnie porządnie wykonana etykieta. Mamy obszerny opis historii piwa, jak i jego walorów spożywczych, a z drugiej strony również dość obszerna notka na temat browaru. Bardzo satysfakcjonujące. Nie poznamy dokładnego składu, ale ze wspomnianego opisu można się o nim trochę dowiedzieć. Firmowy kapsel z logiem browaru. Bardzo fajną sprawą jest klarowne numerowanie warek i podana data rozlewu.
8,5/10
Barwa
Ekstremalnie klarowny, jasny bursztyn - bardzo ładne, choć nic nadzwyczajnego, może nawet odrobinę mało wyraziste, co zmienia się po dolaniu końcówki, która całkowicie grzebie klarowność.
4/5
Piana
Bezbłędna - bardzo obfita, bardzo gęsta i nieskończenie trwała, dodatkowo osiada na szkle.
5/5
Zapach
Cudowny zapach amerykańskiego chmielu, który dostarcza naprawdę wspaniałych i intensywnych nut słodkich owoców - jest mango, jest trochę ananasa, w tle marakuja, a nawet morele - obłędny, niezwykle wyrazisty i bogaty.
9,5/10
Smak
W smaku niemal równie wspaniale - chmiel w dalszym ciągu rządzi i dzieli, owocowość jest odrobinę mniej wyraźna, ale za to dostajemy piękne akcenty żywiczne - w ustach bardzo lekkie i orzeźwiające, później wkracza nieduża, nienachalna, ale wyraźna i bardzo szlachetna, żywiczna goryczka - w zasadzie idealna jak na styl, krótka, ale piękna; naprawdę wyśmienite, znakomite połączenie lekkości i wyrazistości.
9/10
Tekstura
Wysycenie mogłoby być co nieco wyższe, ale nieznacznie.
4/5
Rewelacyjne, cudownie lekkie i wyraziste zarazem. Wspaniale odsłania podwójne oblicze amerykańskiego chmielu - w zapachu atakując egzotycznymi - i nie tylko - owocami, a w smaku zmieniając się na żywiczne. W kategorii APA przegrywa jedynie minimalnie z Dead Pony Club z BrewDoga (choć trzeba przyznać, że smakowo-zapachowo to jednak nie to: zbliżyło się na tyle do tej szkockiej rewelacji dzięki znacznie lepszej pianie).
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz