Warka
Tak, właśnie tak. Już tłumaczę - co jakiś czas naprawdę warto skalibrować sobie kubki smakowe. Jesienna przygoda z Tyskim, choć piwo to zgarnęło najniższą ocenę na blogu i dzierży ją po dziś dzień, pozwoliła mi przypomnieć, jak wielka jest różnica między polskimi koncernowymi international lagerami a tą jasną stroną mocy. Trzeba sobie czasem jednoznacznie uświadomić, jakie to szczęście, że odnalazło się lepszy świat. A jak już to robię, to ciekaw jestem, jak się będzie miała Warka do Tyskiego. Jeśli mnie pamięć nie myli, znajduje się ona w pierwszej piątce najczęściej wybieranych piw w naszym kraju.
Opakowanie
Jak to zwykle w koncerniakach, mamy etykietę wykonaną bezwzględnie profesjonalnie, a jednocześnie z tym charakterystycznym akcentem prostactwa, braku subtelności. Ocenę drastycznie rzuca w dół niepodane miejsce uwarzenia, które odkryłem po kilkunastominutowych poszukiwaniach w sieci wśród źródeł nieoficjalnych, a konkretnie ludzi, którzy rozszyfrowali kody na opakowaniach koncernów. Okazało się, że mam "szczęście" i ta Warka została uwarzona w samej Warce, ogólnie piwo jest warzone jeszcze w innych miastach. Dedykowany kapsel. O samym piwie ani słowa, jest za to informacja o sponsoringu polskiej reprezentacji piłkarskiej. A fuj.
3,5/10
Barwa
Jasnozłote, wpadające w słomkowe, krystalicznie przejrzyste z dużym dodatkiem ulatującego gazu; całkiem w porządku, choć nudne.
3/5
Piana
Obfita, ale i bardzo mało gęsta, jednocześnie dość długo utrzymuje cienki kożuch na powierzchni - gdy ten się jednak poddaje, to pozostały pierścień jest bardzo marny.
3/5
Zapach
Na początku całkiem przyzwoity, choć bardzo prosty, słodowy - dość szybko jednak bardzo traci na intensywności, a to, co jeszcze daje się poczuć, jest już przesiąknięte jakąś nieczystością - ostatecznie nędzny, ale da się przeżyć.
4/10
Smak
W smaku niestety nie pozostawia już złudzeń: z jednej strony atakuje nas potwornie mdła, mało wyrafinowana słodycz, której nie kontruje nawet najmniejsza goryczka, z drugiej - w miejscu, w którym ta goryczka powinna nastąpić - sztuczną, kartonową nutą, choć może jak na swój rodowód nie taką koszmarną; fatalny, słodko-kwaśny, odpychający finisz - są gorsze, ale nie zmienia to faktu, że po wypiciu niecałej połowy po prostu nie byłem w stanie kontynuować.
1,5/10
Tekstura
Na początku wysycenie jest tylko trochę za małe, ale po krótkim czasie spada bardzo nisko, co w połączeniu z i tak fatalną pijalnością daje bardzo zły efekt.
2/5
O proszę, jakie zaskoczenie. Ja to się jednak nie znam na koncerniakach polskich, w życiu nie przypuszczałbym - przed spróbowaniem Tyskiego - że Warka go tak przewyższy. W ogóle spora niespodzianka. Smak jest ohydny i zdołałem wypić niecałą połowę butelki, ale zaskoczył mnie zapach, który był prawie średni i piana, która była zupełnie w porządku. Najważniejsze, że mam to za sobą i mogę wrócić do piw do picia.
2.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz