Vincente Minnelli: "Piękny i zły"
Hollywoodzki film o Hollywood, nakręcony w czasach, gdy idea hollywoodzkiego filmu o Hollywood nie przyprawiała jeszcze o mdłości i nie zapowiadała jednego z bardziej żenujących obrazów roku, a nawet mogła zakończyć się dobrym, choć może nie do przesady interesującym melodramatem. I tak się w tym przypadku zakończyła. Ciężko się tu do czegoś mocniej przyczepić, może poza tym, co wynika z archaizacji formy, nie jest jednak wcale źle jak na film z połowy XX wieku - gdyby nie muzyka i nieco naiwna, charakterystycznie przyprawiona idealizmem wizja świata i ludzkich zachowań, byłoby bardzo świeżo. Poza tym jednak jest to film nakręcony z dużym smakiem i solidną dawką polotu, a nawet hollywoodzkiej autoironii (scena z basenem), wyposażony w niezły scenariusz z sensownym zakończeniem oraz nieźle rozpisane i momentami świetnie wręcz odgrywane postacie. Gra aktorska jest tu zresztą być może zaletą numer jeden na czele z popisem Kirka Douglasa. Porcja rozrywki na uczciwym poziomie, choć na pewno nie może być mowy o obrazie fascynującym.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz