Trappist Westvleteren Blond

Trappist Single / 5,8% / recenzja z 09.06.2015

Co tu napisać? Przede mną trzy piwa, po których nic już nie będzie takie samo. Na żaden browar nie czekałem i już raczej nie będę czekać tak gorąco, jak na klasztor św. Sykstusa Westvleteren. Czasy się szybko zmieniają ostatnio, ale gdy zaczynałem interesować się piwem, piwa Westvleteren były w Polsce jak święty Graal, delikatnie mówiąc. Powszechnie postrzegane za najlepsze piwo świata było Westvleteren 12, przez długie lata numer jeden rankingu wszech czasów ratebeer.com (dopiero niedawno zostało zrzucone przez jakiś stout imperialny z USA, acz mający niecałe 100 ocen, więc może szybko znowu wrócić na pierwsze miejsce), pozostałe wersje cieszyły się niewiele mniejszym uwielbieniem, a podbijającym serca hitem był fakt, że piwa te można (było) kupić tylko osobiście na miejscu, w Belgii, po uprzedniej rezerwacji z podaniem numeru rejestracji samochodu, żeby nie można było za wcześnie wrócić po więcej. Myślałem, że i mnie to czeka kiedyś, kiedyś i postrzegałem to jako szczyt mojej drogi przez piwo. Cóż, czasy się zmieniły, Westvleteren można już kupić tu i ówdzie, a skoro wszystkie trzy wersje przyjechały mi praktycznie pod nos, bo do sklepu z piwem, w którym się zaopatruję, i w zaskakująco przystępnej cenie, to nie mogłem się powstrzymać, zwłaszcza że większa okazja będzie dopiero gdzieś za dwa lata. Dzisiejsze piwo będzie bowiem recenzją numer 498 i lada dzień walnę pierwsze pół tysiąca. Westvleteren 12 ze swoim niezrównanym majestatem nadawałby się bardziej na pierwszy tysiąc (czyli najbardziej okrągły jubileusz, jaki może być, bo do miliona dojść się nie da, a dziesięć tysięcy brzmi jakoś gorzej), ale za dwa lata mógłbym go nie dostać, a nie chcę recenzować jakiejś niebywale leżakowanej wersji. No to zaczynamy: 498 - Blond, żeby wejść w ten świat z jakąś łagodnością, 499 - 8 i 500 - mityczna 12.

Westvleteren Blond to piwo, które przynajmniej przed spróbowaniem ciężko przyporządkować do konkretnego stylu. Są aż trzy opcje - dobrze znane belgijskie pale ale oraz blond i dużo mniej znany... single, jako młodszy brat dubbli i tripli (i quadrupli, jeśli ktoś je uznaje). Trappist Single to styl, który znalazł się w tegorocznej, uaktualnionej klasyfikacji BJCP, ale nie jest to jakiś wymysł Amerykanów - single to tradycyjnie najsłabsze piwa warzone przez trapistów, często na wyłączny użytek mnichów lub dostępne tylko na miejscu w browarze. Jako jeden z komercyjnych przykładów BJCP podaje właśnie Westvleteren Blond. Tyle że chyba żaden browar aktualnie nie używa tego określenia, a poza tym podobieństwo do blondów i BPA zdaje się wielkie, więc czy jest sens mnożyć style? Wypiję i rozsądzę.

Opakowanie
Całkowicie goła butelka jedynie ze zgrubieniem na szyjce, a na nim litery głoszące "trappistenbier" oraz oczywiście piękny kapsel, na którym jest wszystko inne - alkohol, data przydatności, nazwa i logo browaru (a raczej klasztoru) i objętość. Mimo wszystko bardziej doceniam przepiękne etykiety niż aż taką ascezę, ale butelki Westvleteren również mają swój potężny, tajemniczy urok.
9/10

Barwa
Piękne złoto i masa fascynująco wyglądającego osadu - wygląda niezwykle ciekawie i dynamicznie, bardzo, bardzo ładne.
4,5/5

Piana
Genialna, wzorowa pod względem gęstości, obfitości i trwałości, nic więcej nie można wymagać, a w dodatku pięknie oblepia szkło.
5/5

Zapach
Cudowny, bardzo intensywny i świeży, jest dość słodko jakby od owocowego chmielu, rześko od skórki pomarańczowej, do tego czysta, jasna słodowość, jakieś cudowne słodycze i piękne, łagodne fenole - wspaniały aromat, z czasem tylko trochę za bardzo intensywność spada.
8,5/10

Smak
W smaku podobnie, zaczyna się od jasnego słodu, trochę chlebowo, a potem już coraz bardziej belgijsko, fenole, skórka cytrusów, lekka słodycz, cudowny, zbożowo-ziemisty finisz; mimo niskiego raczej alkoholu bardzo intensywnie, wręcz masywnie - wybitne, maksymalnie dopracowane piwo, choć jest jednak za proste, by nazwać je genialnym.
9/10

Tekstura
Nieco za mocno wysycone.
4/5

Co za początek. Jak tak znakomite jest piwo uważane w sumie trochę za outsidera browaru, to nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Co do rozważań stylowych: w trakcie i po degustacji wczytałem się mocno w opisy wszystkich trzech stylów i przyznałem BJCP rację. "More like a much smaller, more highly hopped tripel than a smaller Belgian Blond Ale" znakomicie określa to piwo, a też zdecydowanie nie pasuje ono na Belgian Pale Ale, jest bezwzględnie za bardzo intensywne, agresywne, belgijskie.


8.0/10

Komentarze