Traffic: "John Barleycorn Must Die"
Taki dość karłowaty prog rock, aczkolwiek bardzo przyjemny. Programowo nurt progresywny w rocku powinien prowadzić do materiału bardziej ambitnego, trudniejszego, ciekawszego i wysublimowanego, tymczasem Traffic dostarcza muzyki, która wspina się na wyżyny "gatunku" easy-listening mimo takich progresywnych tendencji jak czerpanie z jazzu, nieco bogatsza faktura i więcej miejsca na solówki. Bardzo duża przewidywalność tych kompozycji, sterylne, bezpieczne brzmienie, banalny akompaniament fortepianowy, gładkie i nieskomplikowane melodie - nie zrobi to nikomu większej krzywdy i co się z tym wiąże nie rodzi muzyki bardzo interesującej. Z drugiej strony całkiem fajny i od początku do końca przyjemny jest ten blend rocka z kilkoma różnymi nurtami czarnej muzyki (jakkolwiek już trochę przerobionej na biało, ugrzecznionej - lekki jazz, elektryczny blues, a nawet soul i funk) zamiennie z angielskim folkiem, zróżnicowane instrumentarium, dość porywające rytmy, bezpieczne ale ładne solówki i pociągające linie basowe.
Jeden utwór wyszedł nawet naprawdę godny zapamiętania - Freedom Rider bazuje na trochę mniej zachowawczych harmoniach kontrolowanych przez organy, wciągającej linii basowej i wyrazistym rytmie, podobać może się wokal (trochę tylko zbyt egzaltowany) i solówki Wooda na flecie. Udanie wyszła też aranżacja słynnej tradycyjnej angielskiej piosenki tytułowej na bogate instrumentarium zespołu, wniosła swoją wartość i nie zniszczyła sielankowo-nostalgicznej atmosfery folku, chociaż po prawdzie wolałbym ją usłyszeć w aranżacji tradycyjnej.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz