Tiny Rebel: Dirty Stop Out
Pozostaję na wyspach i pozostaję przy stoutach, ale z mitycznego Guinnessa przeskakuję do rewolucyjnego, bardzo młodego browaru z Walii (po raz pierwszy natknąłem się na piwo z tego kraju). Jego strona jest dość krzykliwa i pełna niezbyt interesujących, strasznie wtórnych dla rewolucyjnych browarów sloganów. Piwo w zestawieniu stylów, z jakim się jeszcze nie spotkałem - próbowałem już trzy stouty owsiane i jeden wędzony, ale wędzonego stoutu owsianego nie miałem okazji. Brzmi bardzo apetycznie.
Opakowanie
Specyficzna estetyka etykiety ani trochę do mnie nie przemawia. Jest porządnie wykonana, ale mało zachęcająca, kojarzy mi się ze szpitalem, jakkolwiek przyciągająca wzrok. Znajdziemy na niej krótki opis piwa, raczej nie szczegółowy, ale dający pewien pogląd na to, z czym się mierzymy. Trochę więcej danych o znajdziemy na stronie browaru, poznamy między innymi wysokość goryczki, która sięgać ma 45 IBU. Niestety goły kapsel, co jeszcze można trochę tłumaczyć młodym wiekiem browaru.
4/10
Barwa
Pięknie czarne z nieznacznymi ciemnobrązowymi prześwitami - bliskie doskonałości.
4,5/5
Piana
Wyjątkowo mizerna, niska, szybko traci nawet swą marną postać i przeobraża się najpierw w dryfujące na tafli resztki, a potem cienki pierścień.
1,5/5
Zapach
Dość znacząco zdominowane przez chmiel - nuty palonego słodu muszą się dość heroicznie przedzierać przez zasieki bardzo przyjemnej notabene chmielowej owocowości - o nutach wędzonych, które są obecne, ale tak głęboko, że nie wiem, czy bez świadomości stylu bym je zauważył, nie wspominając; zdecydowanie przyjemny i dość intensywny, ale nie do końca tego można było oczekiwać.
8/10
Smak
W smaku nieco bardziej adekwatnie, klasyczne, palone, pełne walory stoutu owsianego biorą górę nad chmielem i dostarczają nader przyjemnych wrażeń; wędzonka niestety zachowuje się podobnie jak w aromacie; bardzo miły, palono-czekoladowo-owocowy finisz - nie rzuca na kolana, ale bardzo smaczne.
8,5/10
Tekstura
Życzyłbym sobie bardzo nieznacznie wyższego wysycenia.
4,5/5
Rewelacji nie było, rebelianci zachowali się dziwnie asekuracyjnie. Tak bali się chyba za bardzo dowędzić piwo, że w efekcie nuty wędzone upchnęli na granicę wyczuwalności. Nie patrząc na zgodność ze stylem to ogólnie dobry, podchodzący nieśmiało pod bardzo dobry stout, który chętnie popijałbym, gdyby nie potężna kolejka nowych piw do spróbowania i spora lista zdecydowanie lepszych - i nierzadko tańszych - stoutów w życiorysie.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz