Thomas Vinterberg: "Festen"
Wspaniała rodzinna draka. Zarówno ogólna koncepcja przedstawionego wydarzenia jest świetna, jak również bardzo dobrze zostaje poprowadzony jego przebieg (uśpienie czujności na początku, by zrzucić bombę, daje scenę, którą ciężko zapomnieć). Naturalistyczny obraz rodziny z jej patologicznym, mrocznym obliczem; wbrew możliwym pozorom chyba realistyczne odmalowanie ludzkich motywów, działań i reakcji; momentami piękna ekspresja. Tylko od strony czysto artystycznej film na pewno mocno zablokowany przez Dogme (choć kamera w ręce robi, co może). Zastanawiam się jednak, czy Dogme bardziej ten film zablokowało, czy bardziej pomogło mu się wznieść. Z jednej strony sądziłem i chyba dalej sądzę, że dekalogu von Triera i Vinterberga nie powinno się nigdy traktować bardziej na serio niż jako ekscentryczną ciekawostkę, bo przynajmniej kilka przykazań odziera film z możliwości uzyskania wybitnej jakości artystycznej. Co więcej, czynią one obraz wprost brzydkim, co sprawia, że wbrew założeniom manifestu kwestie techniczne odciągają widza od treści i zwłaszcza gry aktorskiej może nawet bardziej niż efekty specjalne. Już po seansie natomiast skonstatowałem, że natężone do granic możliwości surowość i chłód artystyczny świetnie odbijają psychiczną brutalność i chłód postaci oraz przedstawionej historii tego filmu, przez co być może je uwydatniają; może paradoksalnie dzięki technicznej płytkości obraz jest tak wyrazisty, jaki jest. Nie wiem, chyba nie umiem tego rozstrzygnąć. Film jest w każdym razie bardzo dobry, ale wydaje mi się, że mógł być lepszy.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz