Thomas Bernhard: "Zaburzenie"

1967

Mroczna, posępna i niepokojąca powieść o silnych cechach eksperymentalnych, wciągająca widza w nieco chaotyczny, ale bardzo dosadny i przekonujący świat umysłów wywróconych na drugą stronę, wymyślnych chorób psychicznych, cielesnych i egzystencjalnych, degrengolady uczuć, relacji, myśli, społeczności. Pierwsza część - wędrówka wiejskiego lekarza z synem po domach chorych osób, których dolegliwości cielesne są jedynie wierzchołkiem góry lodowej ich psychicznego rozkładu - to przejmujące coraz mocniej ogarniającym odbiorcę mrokiem połączenie trawestacji gotyckiego horroru z literaturą egzystencjalizmu i szczyptą piekła Dantego. Stopniowo i nie do końca dostrzegalnie wciąga w atmosferę wynaturzenia umysłowego, ponury świat martwych relacji i spaczonych uczuć. Porozumienie w gruncie rzeczy nie jest możliwe, każdy człowiek jest całkowicie osamotniony, ponieważ nikt nie może wniknąć w czyjś umysł - Bernhard stwierdza to niekiedy niemal wprost, ale głównie obrazowością i atmosferą. Druga część nieco ściąga w dół ocenę, ale nieskończony monolog księcia Sauraua jest bardzo imponujący, rozkosznie radykalny literacko i nawet jeśli odrobinę zaczyna męczyć pod koniec, to stanowi wręcz wzorowy literacki wyraz obłędu. Przemowa księcia jest przez autora precyzyjnie zawieszona pomiędzy bełkotem a logicznym wywodem, zdania nie są kompletnie pozbawione łącznika, lecz sklejone umysłem osoby zaburzonej umysłowo na wielu poziomach, nie będącej wszak zidiociałą. Umożliwiły to niebagatelne umiejętności literackie Bernharda - ciężko jego język nazwać pięknym, jednak jest bardzo inteligentny (precyzyjnie przemyślany dobór słów), oryginalny i w służbie celom powieści sprawdza się na medal. Ciężka lektura, ale wysokiej klasy.


7.5/10

Komentarze