Thiriez & Jester King: La Petite Princesse

Saison / 2,9% / recenzja z 22.08.2014

Gdy zobaczyłem na półce piwo z Francji, ucieszyłem się, że wreszcie dodam sobie ten niepozorny, ale ciekawy piwowarsko kraj do doświadczeń. Dopiero potem przypomniałem sobie, że przecież dodałem go sobie... dokładnie podczas pierwszej degustacji na blogu. Fischer Tradition, produkt Heinekena, kojarzy mi się jednak bardziej z Heinekenem niż z Francją i nie dziwi mnie ta moja pomyłka. Jak się okazuje, trafiłem na piwo z mikrobrowaru francuskiego, ale uwarzone w kolaboracji z amerykańskim. A samo piwo bardzo osobliwe, bo jest to saison o niespełna trzyprocentowej zawartości alkoholu. Uczyni je to najsłabszym piwem zdegustowanym tu przeze mnie niebędącym grodziszem.

Opakowanie
Na etykiecie księżniczka o oczach lalki/kosmity, nosie kościotrupa i ustach ryby. No brzydkie to coś jak cholera, co zapewne jest zamierzone. Z ciekawych informacji mamy jedynie numer beczki. Kapsel goły, ale przynajmniej pod kolor do etykiety. Ujdzie.
5/10

Barwa
Jest bardzo jasne, jasnozłote albo nawet słomkowe, ale jednocześnie ekstremalnie zmętnione, przez co wydaje się nieco ciemniejsze - efekt jest naprawdę świetny, wygląda bardzo gęsto. 
4,5/5

Piana
Bardzo obfita, dość gęsta, choć nie rewelacyjnie, do samego końca utrzymuje się w pełni na powierzchni. 
4,5/5

Zapach
Świetny, typowo saisonowy akcent wiejski - nie tylko intensywny, ale też wyjątkowo przyjemny, daleki od drażnienia mimo że niewygładzony - rewelacyjnie kwaskowato-słodkawy, czuć poza końską derką również sporo owoców.
8,5/10

Smak
Również bardzo dobre, na pewno dalekie od wodnistości, jaką mogłaby za sobą pociągnąć niska zawartość alkoholu - do świetnych, nieco szampańskich, kwaskowatych posmaków wiejskich dołącza jeszcze chmiel, który jest stuprocentowo trawiasty i dodaje od siebie przyjemną, całkiem niemałą goryczkę - efekt jest świetny, dziki, zadziwiająco pełny. 
8,5/10

Tekstura
Jest najsłabszym punktem, trochę zanadto pęcznieje w ustach pod wpływem wysycenia.
3/5

Ocena nie dotyka kosmosu, choć jednoznacznie wskazuje na bardzo dobre piwo, ale jestem nim bardziej zachwycony niż na te 8,24/10. A to dlatego, że jest zadziwiająco intensywne, pełne smaku jak na tak niską zawartość alkoholu. Dużo piw poniżej 4% nie piłem, ale spośród ich wszystkich dorównuje Księżniczce tylko o 0,9 punktu procentowego mocniejsze Dead Pony Club z BrewDoga pod tym względem. Świetna rzecz, świetny saison.


7.5/10

Komentarze