The Residents: "Not Available"

1978

Nawet jeśli raczej daleki od najlepszego, to na pewno jeden z najbardziej intrygujących albumów w historii muzyki popularnej. I chyba jeden z najbardziej interesujących emocjonalnie, co jest ponadprzeciętnie zaskakujące, patrząc na raczej cyniczną postawę The Residents na innych płytach. Ja odczuwam Not Available przede wszystkim jako album będący wyrazem wrażliwości, a wręcz klinicznej, depresyjnej nadwrażliwości emocjonalnej, a także być może egzystencjalnej nieznośności ludzkiej małości wobec wszechświata, ale atmosfera tego dzieła jest tak niejednoznaczna, że zapewne można odszukać tam dla siebie różne wymowy. Przy całej skądinąd udanej eksperymentalnej materii muzycznej to surrealistyczna, niepodrabialna, specyficznie depresyjna i bardzo niestabilna atmosfera wydaje mi się tu kluczowym osiągnięciem.

Formalnie jest to zaś jeden z nielicznych albumów, którego "eksperymentalizm" jest po pierwsze eksperymentalizmem w pełnym tego słowa znaczeniu (są to trochę eksperymenty prymitywistów, wręcz prymitywizm jest eksponowany i wykorzystywany, ale wciąż), a po drugie udanym. I o dziwo nie na obszarze brzmienia przede wszystkim, a mieszanki stylistycznej. Bardzo dziwaczna i śmiała mieszanka fragmentów muzyki, żeby wymienić tylko kosmicznie-sentymentalny leitmotiv przewodni, zalatującą mi średniowiecznymi balladami truwerów i minnesingerów, nostalgiczną pieśń z drugiej części Edweeny, klimatyczne, rozpościerające się w przestrzeni dźwięki saksofonu, przesycone lękiem i psychodelią, podlane kakofonią wycia na początku Ship's A'Going Down i schizofreniczny, wielogłosowy "refren" tego samego utworu, wszechobecne paranoiczno-hipnotyczne perkusjonalia, kojące prymitywistyczne/quasi-dziecinne katharsis pod koniec Never Known Questions. Warto podkreślić najciekawiej zachowujący się tu instrument, czyli ludzki głos - wokalnie to jeden z najbardziej interesujących albumów wszech czasów, bardzo śmiały i swobodny, nieuciekający przed groteską, dziwacznością, wręcz turpizmem. W bardzo rozmaitych kierunkach podąża tu muzyka, ale łączy się to w całość udaną, przy czym w taki sposób, jak na udanych obrazach abstrakcjonistów.

Szkoda, że The Residents tylko raz się tak wywnętrzyli.


8.0/10

Komentarze