The Beatles: "Please Please Me"
Darzę Beatlesów przeogromną sympatią, ale obcowanie z ich wczesnymi albumami to zwykle pewne wyzwanie, które wymaga wysłania mózgu na wakacje - debiut się z tego schematu nie wyłamuje. To nie jest zła muzyka, no ale poza wyjątkami to nieciekawy, infantylny, prosty i schematyczny rock and roll. Mimo wszystko rozbrzmiewa tu już gdzieniegdzie dusza tego zespołu, która rozwinie się w przyszłych latach, więc album bywa całkiem przyjemny, a tylko w nielicznych momentach trochę trudny do wytrzymania (P.S. I Love You...). Ładna melodia tu, fajna żywiołowość tam i jakoś da się to przesłuchać bez większych narzekań. No i dość bezpretensjonalne to jest, Beatlesi nie udają tu, że grają coś więcej niż nieskomplikowany pop rock (niektórzy fani zespołu udają to za nich, ale to już inna sprawa). Szczególnie podobają mi się opener i closer. I Saw Her Standing There nakręca chwytliwa melodia i przede wszystkim bardzo przyjemna linia basu. Twist and Shout z zachrypniętym Lennonem ma z kolei naprawdę mocną energię, nie wspominając o chwytliwości.
Wiadomo, to są nagrania z lat 1962 i 1963, jesteśmy skrajnie daleko od jazzu, klasyki, tradycyjnego bluesa, więc nie ma co znęcać się nad chłopcami z Liverpoolu, ale też i nie ma co ich słuchać, zwłaszcza że nawet jeśli komuś podobają się w tej boysbandowej konwencji, to na paru późniejszych albumach wychodziła im ona dużo lepiej.
5.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz