Terry Jones & Terry Gilliam: "Monty Python i Święty Graal"


1975

Jedna z najzabawniejszych komedii, jakie widziałem - nieskomplikowany, ale inteligentny humor, bezpretensjonalny, pomysłowy, doskonale oddany, z bardzo trafioną koncepcją naigrywania się ze średniowiecza. Widać, że Monty Python to grupa, która doskonale wie, co i jak chce zrobić. Niezachwiana chemia między aktorami, spójność i dopracowanie. Problem jest taki, że od kina oczekuję trochę więcej niż humoru, nawet jeśli tak świetnie wykonanego. A więc wielki humor, kino dalekie od wielkiego, ale dobre i w swojej klasie wybitne. Jak na film bez jakichkolwiek ambicji artystycznych, moją ocenę można uznać za bardzo, ale to bardzo wysoką.


7.0/10

Komentarze

  1. Jak dla mnie 10/10, humor nadrabia wszystko. Wielka szkoda, że humor nie jest już tak abstrakcyjny i absurdalny jak w serialu, bo tam osiągnęli swój szczyt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak w ogóle, znasz jeszcze jakieś autentycznie zabawne komedie? Bo szczerze mówiąc 90% tego gatunku to tanie filmy opierające się o niesubtelnych żartach o seksie oraz defekacji co bynajmniej nie należy do rzeczy wartych uwagi, ale na pewno znajdą się ciekawsze pozycje. Możliwe, że je znasz więc pytam o rekomendację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam sporo zabawnych filmów, które nie są komediami albo są komediami nie w tak ścisłym znaczeniu jak filmy Monty Pythona. "Dr. Strangelove", filmy Coenów, filmy Allena, filmy Barei, filmy Kusturicy to najbardziej oczywiste strzały, ale świetny humor można odnaleźć w tak niespodziewanych miejscach jak "Siódma pieczęć" Bergmana. Przeważnie nie jest to natomiast humor do śmiania się, tylko do bycia "intelektualnie rozbawionym" (przeważnie), w czym nie ma nic złego, bo jednak właściwszym źródłem "emocjonalnego" śmiechu jest chyba interakcja z ludźmi niż filmy.

      Usuń
    2. Dzięki za polecenie tytułów i reżyserów.
      W sumie z tym "intelektualnym rozbawieniem" masz rację, choć Monty Python czasem potrafi wywołać zarówno emocjonalne i intelektualne rozbawienie, i za to ich najbardziej cenię.
      To drugie jest podczas większości dialogów, ale są momenty gdzie po prostu wybucham śmiechem, np. tekst z wyścigu idiotów: "Nasz zawodnik nie zna takiego słowa jak porażka. Nie zna on też takiego słowa jak wygrana. Ogólnie rzecz biorąc, nie zna zbyt wielu słów".

      Usuń

Prześlij komentarz