Tay Garnett: "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy"

1946

Hybryda filmu noir z romansem i dramatem sądowym oraz motywem niezbyt subtelnej femme fatale, średnio udana między innymi właśnie przez pewien nadmiar, nie tylko gatunków, ale nadmiar wątków i zwrotów akcji w scenariuszu. Początkowo nieźle się to ogląda, jednak zdecydowanie trwa za długo - kolejne fragmenty opowieści wydają się już dokładane coraz bardziej na siłę. Jest też odrobinę niedopracowany tu i ówdzie, trochę histeryczny, a aktorstwo, ogólnie w porządku, bywa przedramatyzowane. Wciąż to jednak całkiem solidna rozrywka, a i wizualnie film jest solidny. Nie mógł być niczym wielkim, bo nic tu wielkie nie jest, ale mógł być niezły, gdyby poprawić parę rzeczy (raczej nie scenariusz, skoro to adaptacja powieści).


5.5/10

Komentarze