Spike Lee: "Rób co należy"
Niezwykle barwny i ekspresyjny obraz, który dobrze się ogląda, mam jednak mieszane odczucia. Nie uchwyciłem zbyt jednoznacznie przekazu, jakim reżyser ten film naładował (a jakimś bez wątpienia) - na końcu najbardziej sympatyczną postacią zostaje wszak zdecydowanie biały właściciel pizzerii, a do murzyńskiej społeczności z wyjątkiem Burmistrza ciężko żywić jakieś pozytywne uczucia. Trudno mi natomiast wierzyć, zwłaszcza zapoznając się z wypowiedziami Lee, że film miał być jednoznaczną krytyką tejże grupy. Tę warstwę muszę więc odłożyć na dalszy plan i powiedzieć, że dla mnie dzieło to jest przede wszystkim fascynująco, wyraziście do granic namalowanym obrazem społeczności afroamerykańskiej tamtych lat (a zresztą nie tylko jej, a całej dzielnicy wraz z Koreańczykami, Portorykańczykami i amerykańskimi Włochami), który ogląda się z prawdziwą fascynacją, a pomaga w tym niezłe, naturalne aktorstwo i świetnie pomyślana muzyka - jakże adekwatne w tym przypadku skrzyżowanie jazzu i hip hopu. Pięknie uchwycona może nie najpiękniejsza, ale bardzo ciekawa kultura. Jest też momentami całkiem oryginalnie nakręcony.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz