Solipiwko: 1978
Piłem jedno piwo z kontraktowca zwanego Solipiwko, było to bardzo przeciętne rosanke (ich pierwsze piwo), które sprawiło, że drugą szansę odkładałem bardzo daleko, ale że uwarzyli rauchbocka zbierającego co najmniej dobre recenzje, to musiałem z tym skończyć. Piwo jest owocem współpracy kontraktowców z piwowarem domowym Andrzejem Milerem. Mam nadzieję, że będzie mu bliżej do koźlaka ze Schlenkerli niż z Kormorana (marzenia).
Opakowanie
Świetna etykieta. Elegancka, ale nie za bardzo, fajna kolorystycznie, z czytelnie podanym dokładnym składem i krytyką "morskich opowieści" w miejscu, w którym zwykle pojawiają się na etykiecie morskie opowieści.
8,5/10
Barwa
Doskonała klarowność i przemieszanie brązu i miedzi daje doskonały, dostojny efekt.
5/5
Piana
Piękna czapa, nie tylko potężna, ale i gęsta niebywale, długo się utrzymuje, ale w końcu zostaje tylko tłusty pierścień i ładne ślady na szkle.
4/5
Zapach
Fantastyczny - bardzo intensywna, typowo drzewna wędzonka, lekko szynkowa, ale bardziej drewno, palące się drewno, trochę liściastego dymu; do tego na drugim planie koźlak - karmel i dużo owoców pod różnymi postaciami: suszone śliwki, wędzone śliwki, kandyzowane wiśnie. Maestria, prosto w mój gust, na drodze do doskonałości stanął lekki spadek intensywności z czasem.
9,5/10
Smak
Również przecudownie: rozkoszna, ogniskowa wędzonka narzucająca akcent słony, świetna strona koźlakowa, dająca przyjemną jak diabli, karmelowo-chlebowo-śliwkową słodycz; subtelna goryczka, wszystko cudnie się komponuje. Piwo byłoby doskonałe, gdyby odrobinę podbić goryczkę albo odrobinę obniżyć słodycz, ale genialne tak czy inaczej pozostaje, rozkoszne po prostu, niebezpiecznie pijalne.
9,5/10
Tekstura
Jako jedyna godna lekkiego przyczepienia się - zbiłbym trochę wysycenie, ale poza tym jest przyjemnie gęsto.
4/5
A jednak marzenia się spełniają. Ten genialny rauchbock to jedno z czterech-pięciu najlepszych piw wędzonych, jakie piłem, a na samym blogu oceniłem trzydzieści różnych. Poddało się tylko rauchbockowi i rauchweizenowi Schlenkerli, porterowi z Alaskan Brewing i mniej więcej zrównało z Bloed, Zweet & Tranen z de Molena. Rzutem na taśmę zmieściłoby się też w top 10 polskich piw, a zbliżam się już do końca drugiej setki. Fajnie, że na takie perełki można trafić w ofercie raczej średnio rozsławionego kontraktowca, znak to, że jednak wciąż warto dawać szanse nowym niby-browarom, nie tylko tym uznanym. Solipiwko zasłużyło sobie na co najmniej kilka następnych degustacji.
9.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz