Sławomir Mrożek: "Tango"

1965

Bardzo smaczny i lekkostrawny dramat, łączący interesującą treść z rozkoszną, komiczną formą. Mrożek odnalazł doskonałe proporcje: jak na literaturę fikcji jego przekaz filozoficzno-obyczajowy jest głęboki w sam raz, nie zakłóca rytmu przedstawienia, a jednocześnie stale wzbudza zainteresowanie. Autor celnie i ostro kwituje współczesne, uwolnione od tradycji społeczeństwo, kpiąc zarówno z fanatyków przymusowej swobody i nowoczesności, jak i tęskniących za światem tradycji i konwencji, przy okazji biorąc się za parę innych motywów, między innymi wyrażając cyniczne prawdy o relacjach damsko-męskich. Całość wydaje mi się mocno nawiązywać do "Szewców" Witkacego; rdzeniem jest tu podobna, nieudolnie przeprowadzana rewolucja (tylko że tam bardziej polityczna, a tu obyczajowa), którą na końcu wygrywa podobny typ. Dzieło Mrożka zdecydowanie nie jest tak ciekawe od strony czysto literackiej, w ogóle pod tym względem daleko mu do wybitności, ale to i tak bardzo udana rzecz. I jedna z najlepszych lektur szkolnych (jeśli jeszcze nią jest)


7.5/10

Komentarze