Rogue: XS Imperial Red Ale
Nadrabiam zaległości z kolejnego piekielnie popularnego browaru ze Stanów Zjednoczonych, tym razem Rogue Ales. Mając do wyboru butelki bardzo małe i bardzo duże wybrałem oczywiście format degustacyjny i trafiłem na "imperial red ale", piwo w stylu określanym jako amerykańskie mocne ale, trochę enigmatycznym i wrzucającym do jednego worka dość różne trunki.
Opakowanie
Niepozorna, mała buteleczka okazała się chyba najlepiej oznaczoną, jaką w życiu widziałem. Mamy alkohol podany z dokładnością dwóch miejsc po przecinku, szczegółowy skład, stopnie plato, IBU (75) i inne współczynniki, o których pierwszy raz usłyszałem. Sam styl etykiet Rogue też jest bardzo udany. Do pełni szczęścia brakuje jakiegoś opisu piwa, mamy za to ładny firmowy kapsel.
9,5/10
Barwa
Brązowy kolor, momentami wpadający w ciemną miedź, ale przede wszystkim brąz; wydaje się bardzo zmętnione, ale ciężko to ocenić; całkiem ładne.
3,5/5
Piana
Niezbyt obfita i już po chwili na tafli powstają dziury, jakkolwiek pozostałości i gruby pierścień utrzymują się dość długo.
2/5
Zapach
Bardzo intensywny, wprost ciężki, ewidentnie owocowy zapach; dominują skoncentrowane truskawki i poziomki, dołącza się do nich odrobina jabłek; dużo chmielu, dużo słodu, sporo też niestety alkoholu, ale ładny i ciekawy.
7,5/10
Smak
W smaku jest już wyraźnie odmiennie, owoce, które totalnie rządziły w zapachu, odchodzą na tło; najpierw mamy mocne, ale przyjemne uderzenie słodowe, na przełyku alkoholowe rozgrzanie, a finisz należy już w zupełności do chmielu, który dostarcza długiej i wysokiej goryczki; wybitnie pełne, co nie do końca działa na korzyść - jest zdecydowanie za ciężkie jak na swój woltaż, myślę, że dałbym mu ponad dziesięć procent alkoholu w ślepym teście; ogólnie bardzo dobre, ale do zachwytu daleko.
8/10
Tekstura
Wysycenie jest w porządku, ale piwo jest niesamowicie gęste, co przyczynia się do nadmiernej ciężkości.
3/5
Spory zawód; choć to dobre piwo, to za tę cenę i od takiego browaru więcej się wymaga. Balans nie zadziałał, największym, głównym mankamentem tego trunku jest jego ociężałość - nie przyjemna, oleista pełnia, ale po prostu siermiężność, której nie musi być chyba w żadnym piwie (czego dobrą przesłanką jest Tokyo* z BrewDoga).
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz