Richard Strauss: "Śmierć i wyzwolenie"

1889 / Op. 24 / wykonanie: Berliner Philharmoniker, Herbert von Karajan, 1999

Świetny poemat symfoniczny, w którym bardzo mocno pobrzmiewają echa "Symfonii fantastycznej" Berlioza. Strauss wziął na warsztat bardzo podobną materię - ostatnie chwile życia umierającego wrażliwego człowieka, któremu mówiąc ordynarnie całe życie przelatuje przed oczami; tym razem nie jest to jednak zakochany młodzian, lecz artysta, jest z założenia nieco poważniej i zakończenie jest pozytywne. Podobnie jak Berlioz, Strauss wykazał wielką kreatywność w tworzeniu muzyki jednocześnie narracyjnej, spełniającej założenia programowe, jak i autonomicznej, której narracyjność nie polega na banalnej obrazowości, lecz na dość swobodnym przepływie emocji za pomocą muzyki. Kompozytor posiadł znajomość oddziaływania konkretnych zabiegów muzycznych na ludzkie uczucia wzorowo - wszystkie drobne i większe zabiegi melodyczne, brzmieniowe, dynamiczne, harmoniczne tworzą spójną i bardzo sugestywną całość.

Szczególnie urzekające są tutaj płynne przejścia pomiędzy fragmentami spokojnymi, lirycznymi i - na końcu - wzniośle niebiańskimi, powiązanymi z niejakim rozczuleniem w spojrzeniu na swoje życie i ostatecznie harmonijnym pogodzeniem się z odejściem ze świata, a groźnymi, agresywnymi, głośnymi, z lekka dysonansowymi, symbolizującymi grozę nadchodzącej śmierci i wściekłość z powodu jej nadejścia. Efekt to połączenie barwności i obsesyjnej spójności, zapewne podstawowe walory poematy symfonicznego. Dzieło to nie obezwładnia od początku do końca, niekiedy bywa zbyt zachowawcze, ale jako całość jest świetne, a niektóre punkty, jak złowieszczy motyw zbudowany na dziesięciu dźwiękach i dwóch znakomitych pauzach, czy zaprawdę rozkosznie niebiańskie zakończenie, same ściągają czapki z głów.

Berlioz wszak wygrał ten mały pojedynek.


8.0/10

Komentarze