Redchurch: Great Eastern India Pale Ale

American IPA / 7,4% / recenzja z 17.06.2014

Kolejny, czwarty już browar z Londynu dodaję sobie do doświadczeń, jednocześnie żałując, że nie mam czasu na dokładniejszą eksploatację wcześniejszych trzech, bo wszystkie na razie jakimś trafem wypadają fantastycznie. Oby i tu nie było inaczej. Oczywiście zadałem sobie trud sprawdzenia, cóż to za browar. Strona internetowa mówi tyle, że to kolejny craft, tylko że z irytującą manierą niezaczynania zdań wielkimi literami. Dość lakoniczni - może i dobrze. Jeśli chodzi o piwo, to wziąłem je z półki jedynie dlatego, że w sklepie było podpisane jako angielskie IPA, czyli taki pradziadek rewolucji piwnej na banicji, którym dzisiaj nikt się za bardzo nie przejmuje. Ja się przejmuję każdym stylem, no to wziąłem, po czym okazuje się, że to jednak bezwzględne amerykańskie IPA. Ach te crafty. Liczę na coś pięknego. Co ciekawe, ma więcej procent alkoholu niż imperialne IPA z Redwillow (ale wg BJCP to Redwillow miało trochę za mało woltażu na swój styl, a nie Redchurch za dużo na swój).

Opakowanie
Jedna z bardziej ascetycznych, uproszczonych etykiet, jakie widziałem. Niestety nie tylko graficznie (co daje efekt niezły), ale też merytorycznie - kompletnie nic się nie dowiemy o piwie. Jest jednak za to adres strony internetowej, gdzie coś tam się już dowiemy. Kapsel też oszczędny, bo goły.
7/10

Barwa
Głęboko złota, całkiem ładna, minimalna ilość ulatującego gazu, do tego nie najbrzydsze, ale też i nie najpiękniejsze zmętnienie; ładne, ale bez szału. 
3,5/5

Piana
Bardzo obfita, umiarkowanie gęsta, ale utrzymuje się na powierzchni w całości do samego końca. 
4,5/5

Zapach
Piękne, słodkie akcenty amerykańskich chmieli z niemal całkowitym nastawieniem na owoce - pomarańcze, grejpfruty, ananasy, marakuję - i trochę wycofaną, ale ewidentną i coraz mocniejszą w miarę konsumpcji nutą żywicznej pikanterii, niemal przyprawowej. Intrygujący, bogaty, zadowalająco intensywny, wspaniały.
9/10

Smak
Niepozostawiająca złudzeń bomba chmielowa, kierująca doznania znacznie bardziej w kierunkach leśnych, a mniej owocowych; naprawdę bezwzględnie nachmielone, goryczkę czuć jeszcze przed finiszem, od razu po wzięciu piwa do ust. Świetna rzecz, najpierw bogactwo nut żywicznych, a potem uderzenie goryczką w kubki smakowe niczym obuchem w głowę; zaraz po przełknięciu dźga nas jakimś niestandardowym akcentem, którego nie udało mi się zidentyfikować, a który nadaje piwu bardzo odmiennego charakteru; nie jest jednak doskonałe, problemem jest nadmierna ciężkość, na którą składa się mimo wszystko nieco nieskontrowana goryczka i specyficzny, mocno przyprawowy, w zasadzie pikantny charakter piwa. 
9/10

Tekstura
Zupełnie nie chce tu pomóc, ciężkawa i ze zdecydowanie zbyt wysokim wysyceniem.
1,5/5

Co za odmiana w porównaniu z Ursą. Niedopracowane co prawda, ale uwarzone totalnie amerykańskie IPA, bez ogródek. Więcej go już nie wypiję, bo na samym krajowym podwórku jest mi znanych z pięć lepszych AIPA, ale chętnie skuszę się na coś innego z Redchurch.


8.0/10

Komentarze