Pracownia Piwa: Andrus
Robię sobie przerwę od Pracowni Piwa, żeby dać im szansę na ogarnięcie sprawy wysycenia w butelkach, ale jedno piwo jeszcze mi się uchowało, zanim podjąłem tę decyzję. Jest to Nelson Rye IPA, czyli żytnie AIPA i single hop zarazem na nowozelandzkim chmielu Nelson Sauvin.
Opakowanie
Standard Pracowni.
7/10
Barwa
Niezbyt ładne; połowiczne, niezdecydowane zmętnienie i brzydkie kawałeczki osadu tworzą brudny efekt, trochę polepsza sprawę ładnie ulatujący gaz.
1,5/5
Piana
Wybitnie obfita, gęsta, oblepia szkło, utrzymuje się na całej tafli do samego końca i to przy niezłej grubości.
5/5
Zapach
Intensywny aromat nowofalowego chmielu, ukierunkowany zarówno na owoce (cytrusy, liczi, mango, a nawet marakuja), jak i żywicę, znakomicie się tu uzupełniające; do tego leciutka podbudowa słodowa i mamy zapach rewelacyjny.
9,5/10
Smak
Tu dalej jest gdzieś pomiędzy owocami a żywicą, acz ta druga trochę zaczyna przeważać; wchodzi też ewidentnie słynna nuta naftowa; świetna kompozycja, do tego przyjemna goryczka na poziomie, który nikogo nie powali, ale i (prawie nikogo) nie rozczaruje; słód daje umiarkowaną kontrę słodyczy, wszystko jest piękne i zbalansowane.
9/10
Tekstura
Jest trochę przegazowane, ale w porównaniu z poprzednimi piwami z Pracowni to jest super.
4/5
Ze wszystkich ośmiu to najlepsze butelkowane piwo z Pracowni, jakie piłem i drugie już wybitne AIPA. Pierwszy raz piwo z PP miało bardzo dobry poziom wysycenia (problem z przegazowaniem dalej jest, sądząc po tym, że po otwarciu zaczęło sobie powoli wychodzić samo z butelki, ale tutaj chyba "poszło w pianę"). O take Pracownie walczyłem, coś czuję, że mój odpoczynek od ich piw nie potrwa długo. Tylko ta cena taka trochę niepoważna, co nie?
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz