Pinta: Żytorillo
Po świetnych przeżyciach z ortodoksyjną wersją piwa żytniego od Pinty zabieram się z ekscytacją do drugiego, w stylu rewolucyjnym - ciemne IPA na słodzie żytnim. Black rye IPA to nie kompletna nowość; w Stanach zwłaszcza niejeden browar warzy takie piwo - w Polsce oczywiście to ewenement.
Opakowanie
Pinta kojarzy mi się z nazwami o znacznie większej dawce polotu niż Żytorillo, ale to szczegół. Oczywiście wszystko na swoim miejscu: skład, ekstrakt, temperatura serwowania, szkło, polecane jedzenie i IBU (niezłe, 68). Ładna, wyrazista etykieta mówiąca wszystko: żyto i chmiel.
9,5/10
Barwa
Dzięki mętności czarne jak smoła, choć tak naprawdę jest ciemnobrązowe, co widać po naświetleniu go; fascynujące.
4,5/5
Piana
Na pianę przychodzi mi tylko jedno wyjaśniające wszystko określenie: genialna - ciemnobeżowa, tak gęsta, że wygląda, jakby można ją było kroić nożem, nieprawdopodobnie trwała, obfita i oblepiająca szkło.
5/5
Zapach
Na pierwszym planie chmiel, potężny chmiel - bardzo świeży, dość żywiczny; na początku mocno przebijają się akcenty słodu żytniego, ale po jakimś czasie giną pomiędzy chmielem a początkowo bardzo delikatną, ale rozwijającą się palonością; bardzo ładny, jednak nie zniewalający, trochę mało zapadający w pamięć.
8/10
Smak
W smaku bardziej wyraziste, chmiel odpuszcza trochę na rzecz nut palonych, nawet czekoladowych, ale głównym punktem programu jest mocna goryczka - niestety odrobinę piołunowa i ściągająca, choć również trochę kawowa, ogólnie robi solidne wrażenie, ale nie znajduje dostatecznej kontry w smaku.
7,5/10
Tekstura
Do idealnej tekstury brakuje trochę wysycenia; gęstość w ogóle nie przeszkadza.
3,5/5
No i się trochę rozczarowałem. Bardzo ciekawy tryumf tradycji nad rewolucją; Apetyt Na Życie okazał się znacznie lepszym piwem, spodziewałem się czegoś odwrotnego. Żytorillo jest jak na Pintę (i wyłącznie jak na nią) po prostu słabe, choć ogólnie to bardzo dobre piwo i na pewno warte spróbowania już nawet ze względu na koncepcję.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz