Pinta: Viva la Wita!
Wracam do Pinty. Jak dotąd raczyłem się klasycznymi gatunkowo piwami od niej, tym razem coś bardziej nietypowego - imperialny witbier, czyli po prostu witbier z dużym ekstraktem i chmielony amerykańskimi chmielami. W ubogiej co prawda kategorii witbierów Viva la Wita! zmiażdżyła konkurencję w plebiscycie browar.biz: w ogólnej klasyfikacji zajęła świetne szóste miejsce.
Opakowanie
Kolejna ładna etykieta Pinty, jak zwykle bogata w informacje.
9,5/10
Barwa
Cytrynowy kolor, dość znacznie zmętniałe; przeciętnie ciekawe, ale ocenę podnosi świetnie pracujący dwutlenek węgla.
4/5
Piana
Śnieżnobiała, bardzo gęsta, dość wysoka i obłędnie trwała.
5/5
Zapach
Niesamowicie złożony; jako pierwsze atakują aromatyczne chmiele, później zamienia się w fantastyczny aromat pszenicy, przypraw i kremowości; wszystko to jest niestety okraszone zbyt wyraźnym diacetylem, ale dość umiarkowanie przeszkadzającym.
8,5/10
Smak
Równie świetne; chyba jeszcze nigdy nie spotkałem tak dobrego zespolenia lekkości z jednoczesną głęboką pełnią smaku - kremowe, aksamitne, nieco słodkie, nieco goryczkowe - pyszne i wspaniałe, jedyną wadą jest krótkimi momentami za mocno przenikający alkohol. Pijalność nieziemska.
9,5/10
Tekstura
Idealna.
5/5
Traciłem powoli nadzieję, ale w końcu jest i piwo nieznacznie tylko gorsze od Ataku Chmielu. Wspaniałe.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz