Pinta: Table Brett
Table Brett, piwo uwarzone po raz pierwszy na zeszłoroczny Beer Geek Madness, to pierwsze podejście Pinty do brettanomyces. To leciutkie, stołowe piwo pszeniczno-jęczmienne lekko nachmielone na aromat nowofalowymi chmielami w drugiej połowie zeszłego roku zostało wlane w butelki, co bardzo mnie cieszy, bo sporo sobie po nim obiecuję. Co ważne, jest dzikie, ale nie kwaśne. Pinta wykorzystało mieszankę sześciu szczepów o nazwie Amalgamation Blend, wspomożono się też "oswojonymi" drożdżami belgijskimi.
Opakowanie
Całkiem fajne kolorystycznie, jak zwykle doskonałe merytorycznie.
9/10
Barwa
Ekstremalnie jasne, słomkowe, mocno mętne. Takie rustykalne, fajne.
3,5/5
Piana
Przy pierwszym nalaniu beznadziejna, przy drugim już zupełnie dobra.
3/5
Zapach
Delikatna, ale bardzo ładnie skomponowana, owocowa chmielowość i jeszcze bardziej delikatne wtrącenia wiejskie. Ciut najlżejsze możliwej słodowości. Fajny, ale stanowczo za mało intensywny.
6,5/10
Smak
Bardzo przyjemne, lekkie, stołowe piwo. Bretty za wiele jak dla mnie nie wniosły, no w każdym razie spodziewałem się większej dzikości. Niemniej to fajne połączenie cienkiej, chlebowej słodowości, delikatnego amerykańskiego chmielu i subtelnej wiejskości. Świetnie wchodzi.
8/10
Tekstura
Nieznaczny niedostatek gazu.
4/5
Hm, bardzo fajne piwo "do picia", ale po bardzo dobrych recenzjach liczyłem na więcej. Na więcej brettów, więcej chmielu, więcej. Chętnie wypiję kiedyś jeszcze to piwo, gdy w danym miejscu nie będzie nic innego równie lekkiego, a będę potrzebował lekkości. Niestety może się to nie zdarzyć - konkurencję robią mu grodziskie, 1 na 100 i parę innych rzeczy.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz