Pinta: Son of a Birch

Birch Beer / 3% / 9 blg / recenzja z 31.10.2015

Son of a Birch powstało pierwotnie jako piwo na pierwszą edycję Beer Geek Madness, jako nie tylko piwo maksymalnie sesyjne i lekkie (3%), ale wręcz mające koić obciążony doznaniami imprezy organizm dzięki leczniczym właściwościom soku z brzozy. Wydawało się, że zwolennikom butelek nie będzie dane tego specjału już spróbować, aż tu rok później Pinta powtórzyła recepturę, no i jest. Piw tego typu brakuje, bardzo brakuje i już za sam koncept mają u mnie plusa.

Opakowanie
Ta słabsza strona Pinty, wciąż ładna i wyrazista, ale trochę zbyt napaćkana. Merytorycznie oczywiście zachwycająco. 
9/10

Barwa
Ekstremalnie jasne, u podnóża mojego zabawnego naczynia zdaje się wręcz przezroczyste - ciekawy efekt w połączeniu z lekkim zmętnieniem i fajnie ulatującym gazem.
4,5/5

Piana
Prawie idealna, bardzo obfita i gęsta, trwałość bliska doskonałości.
4,5/5

Zapach
Rześkie jak diabli połączenie soku z brzozy i wyrazistego amerykańskiego chmielu o profilu owoców cytrusowych i tropikalnych; kwiaty i owoce, nic tylko włączać muzykę hipisowską, bardzo fajna i oryginalna rzecz.
8/10

Smak
Jeszcze mocniejszy udział soku z brzozy, chmiel odchodzi na dalszy plan, tu towarzyszem dla brzozy jest raczej delikatna, typowo pszeniczna słodowość; leciutka goryczka na finiszu; piwo w swojej kategorii trunków lekkich i odświeżających jest po prostu genialne.
8,5/10

Tekstura
Minimalnie za wysokie wysycenie. 
4,5/5

Świetny pomysł i świetne wykonanie. Alternatywa wyśmienita dla piw owocowych i grodziskich - notabene bardziej mi smakowało niż prawie każde grodziskie, jakie piłem, a nawet nie jestem jakimś fanatykiem soku z brzozy. Tylko cena ma prawo odstraszać, choć większym problemem jest i tak dostępność - to powinno być piwo stojące na półkach sklepowych codziennie.


7.5/10

Komentarze