Pinta: Kwas Epsilon
Dzisiaj wchodzi na rynek bez ustanku tyle nowych piw, że bardzo ciężko wywołać jakimś prawdziwą ogólnokrajową furorę (jaką kiedyś wywoływał, hm, co drugi kraft?), nawet jeśli jest faktycznie doskonałe. Tym bardziej uderzyło mnie, z jakim niebywałym entuzjazmem rynek odebrał piąty z serii kwasów Pinty. Pierwsze mocarne pochwały usłyszałem od właścicielki sklepu z piwem, kiedy kupowałem tę butelkę (kupuję u tej miłej pani od trzech lat i nigdy nie była skora do wychylania się z wartościującymi opiniami na temat sprzedawanych piw). Potem był kolega, dalej tak zwany znany bloger, w końcu prawie cały Internet. Postanowiłem, że jak takie to dobre, to wyprzedzi moją długą kolejkę piw do spróbowania i pójdzie na bardzo świeżo. Kwas Epsilon, hybryda amerykańskiego IPA i kwacha na bakteriach kwasu mlekowego (i to na trzech szczepach tych bakterii) o bardzo niskim poziomie odfermentowania. Piję pięćdziesiąte piwo z Pinty w życiu (czterdzieste dziewiąte recenzuję na blogu) i mam nadzieję, że godnie uczczę tę okazję.
Opakowanie
Znakomita etykieta, jak zwykle w przypadku Pinty. No i podali te trzy szczepy bakterii, no ja nie mogę.
9,5/10
Barwa
Złota, o chyba idealnym poziomie pięknego, regularnego zmętnienia. Przepiękne.
5/5
Piana
Bardzo obfita i gęsta, trwałość jednak tylko dobra, nie doskonała.
3,5/5
Zapach
Genialna fuzja barwnego, wyrazistego, świeżego chmielu cytrusowego (cytryna, grejpfrut, mango i liczi, w tle marakuja) oraz kwasu mlekowego, który pięknie podkręca wrażenie autentyczności owoców. Początkowo genialny, później kwas mlekowy odrobinę za mocno dominuje.
9/10
Smak
Dokładnie tak samo jak w zapachu - genialny efekt chmielowy, wsparty przez kwaśność. Symfonia smaków podstawowych - kwaśność (dominująca), goryczka (przez kwas nieodczuwalna zbyt mocno) i wspaniała słodowa, zbożowa, pełna słodycz łączą się w uścisku doskonałym. Na finiszu bardzo autentyczne wrażenie skórki cytrusów. Jest naprawdę genialne, jednocześnie niesamowicie pełne smaku i pijalne jak jasna cholera. Trochę bardziej intensywny finisz (większą goryczkę poproszę, jednak) i byłoby idealne.
9,5/10
Tekstura
Minimalnie za nisko wysycone.
4,5/5
Oficjalnie i z przyjemnością przyłączam się do hajpu. Że to najlepsze piwo Pinty w historii to zdecydowanie za Tomkiem Kopyrą nie powtórzę, ale wylądowało u mnie gdzieś między miejscem trzecim a czwartym. Na pięćdziesiąt różnych piw czołowego polskiego twórcy piwa. Podobnie z rankingiem kwasów - piłem w życiu tylko trzy lepsze. Pinto, jesteś naprawdę wielka.
9.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz