Pinta: Imperium Atakuje
Powracam do Pinty, by zmierzyć się z ich produktem numer dwa, który był prawie dorównał popularnością Atakowi Chmielu. Tym razem to pierwsze imperialne IPA w Polsce, piąte miejsce wśród najlepszych piw 2012 roku wg browar.biz.
Opakowanie
Przez parę dni nic nie uległo zmianie - etykiety Pinty dalej ładne i bogate w informacje.
9,5/10
Barwa
Piękny, ciemnobursztynowy kolor i do tego ładnie ulatujący dwutlenek węgla.
5/5
Piana
Świetna, majestatyczna, kremowa piana - gęsta, mogłaby jedynie być trochę trwalsza.
4,5/5
Zapach
Cudowna dominacja amerykańskich, aromatycznych chmieli; na pierwszym planie wonne kwiaty, w tle kandyzowane owoce i słód - świetny, choć nie idealny (przenika alkohol).
9/10
Smak
W smaku jest już trochę gorzej; doznania związane z chmielem wciąż znakomite, ale jest nieco za słodkie nawet jak na wysoki ekstrakt - wysoka goryczka nie balansuje wystarczająco tej słodyczy, sama w sobie jest zresztą raczej umiarkowanie przyjemna; na plus solidne przykrycie mocy.
8/10
Tekstura
Wysycenie nieco powyżej idealnego, pijalność cierpi na wspomnianych wadach, ale i tak jest dość wysoka.
4/5
Lekkie rozczarowanie: piwo dość osławione wydaje mi się raczej drugą ligą Pinty, chociaż jeśli chodzi o bezwzględną jakość - ocena mówi za siebie. Nieznacznie, ale wyraźnie gorsze od IIPA autorstwa Anderson Valley. No i w sensie nut zapachowych bardzo podobne do Ataku Chmielu - a z tych dwóch wybór musi być tylko jeden.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz