Pinta: I'm So Horny
Pinta jakoś w zeszłym miesiącu postanowiła w końcu zabutelkować pierwszą, styczniową "Pintę miesiąca", piwo z serii tych, które pierwotnie miały być dostępne tylko na kranach, ale ostatecznie to prawie wszystkie chyba poszły w butelki.
Opakowanie
Bardzo udana etykieta, ciekawe zestawienie kolorów.
9/10
Barwa
Czarne, ale pod światłem ujawnia nieśmiałe prześwity rubinowe i ciemnobrązowe - piękne, choć prześwity mogłyby być mocniejsze.
4,5/5
Piana
Genialna - absolutnie idealna obfitość i gęstość, w dodatku pięknie osiada na szkle i utrzymuje się do samego końca.
5/5
Zapach
Rewelacyjny, intensywny aromat bardzo mocno palonej, ciężkiej kawy, spod którego wyłaniają się klasyczne nuty ciemnego lagera - karmel, czekolada, ugładzone ciemne słody, super.
8,5/10
Smak
Łączy piękną agresję mocno palonej, gorzkiej, ale aromatycznej kawy z gładkością, kremowością, słodyczą ciemnego lagera, pojawia się też wyraźnie zaznaczona, ziołowa goryczka, która broni przed ewentualną mdłością - świetne piwo.
8,5/10
Tekstura
Przyjemna, kremowa gładkość i idealne, stonowane wysycenie.
5/5
Zastanawiałem się, czy kawa nie pasuje aby bardziej do stoutów niż ciemnych lagerów, ale dostałem jedno z lepszych kawowych piw, jakie w życiu piłem. Gładkość lagera świetnie dopasowała się do aromatycznej kawy. Pinta w świetnej formie, celna koncepcja i nienaganne wykonanie.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz