Pinta: Apetyt Na Życie
Długo czekałem - najpierw na podwójną premierę, a później na dostawę do Wrocławia - ale w końcu się doczekałem i zdobyłem oba nowe piwa z Pinty. Browar kontraktowy - już niedługo przestanie nim być - wypuścił naraz dwa żytnie piwa i był to ruch, który postrzegam jako symbol tego, za co cenię Pintę najbardziej. Jedno z nich jest bowiem ortodoksyjnym, standardowym roggenbierem, czyli niemieckim piwem żytnim, a drugie mieszanką stylów z amerykańskimi chmielami w roli głównej. I to lubię - rewolucyjny impet, ale jednocześnie poświęcanie dużej uwagi stylom, które obok amerykanizmów nie stały. Na początek, zwłaszcza że moje doświadczenia z piwem żytnim są gorzej niż skromne, spróbuję wersji tradycyjnej.
Opakowanie
Etykiety Pinty są ostatnio coraz mniej enigmatyczne. Tutaj w optymistycznych, pogodnych kolorach: kłosy żyta, słońce, błękit nieba. Pełny skład, polecane szkło, temperatura serwowania, łączenie z jedzeniem, ekstrakt, IBU, określony styl, opis piwa: powtórzę po raz setny, tak powinno to wyglądać na każdym piwie. W słodach między innymi dwa żytnie (zwykły i karmelowy), dwa niemieckie chmiele. 18 IBU, niefiltrowane.
9,5/10
Barwa
Nieprawdopodobnie mętne; na tyle, że aż ciemne, choć barwę ma jasną; intrygujące, wygląda jak miód w stanie stałym.
4/5
Piana
Obfita, bardzo gęsta i trwała, osiada na szkle, dopiero pod koniec się poddaje i przestaje obejmować całą taflę.
4,5/5
Zapach
Poza mocnymi nutami goździków i lekkimi banana to czyste zboże; nasunął mi na myśl Koniec Świata, który również miał słód żytni; piękny, tajemniczy, słodki, orzeźwiający.
9/10
Smak
W smaku również świetne; na początku atakuje bardzo intensywną, zbożową słodowością; im bliżej końca, tym bardziej wytrawnie aż do małej, ale jednak zauważalnej goryczki; finisz potężnie goździkowy; bardzo pełne, pyszne.
9/10
Tekstura
Wysycenie minimalnie można by podwyższyć, ale bliskie ideału.
4,5/5
Po raz drugi z rzędu rzeczywistość przeskakuje moje oczekiwania. Spodziewałem się prostego, lekkiego, raczej mało wbijającego się w pamięć piwa, a dostałem fantastyczne połączenie orzeźwiającej lekkości z głęboką pełnią i niebanalnością smaku. Roggenbiery stawia się zwykle obok niemiecki piw pszenicznych i muszę powiedzieć, że Apetyt Na Życie przebił chyba wszystkie z nich, które próbowałem w życiu. U mnie na ostatnim miejscu podium szerokiej oferty Pinty - a teraz drżę z ciekawości, czy Żytorillo go z niego nie zrzuci.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz