Pierre Boulez: I sonata fortepianowa

1946 / wykonanie: Paavali Jumppanen, 2005

Ta krótka kompozycja bardzo młodego, 21-letniego kompozytora zapowiada odważną i wielką postać, którą Boulez istotnie się stał. Dodekafonia poprowadzona do radykalnej abstrakcji. O ile większość serializmu, jeśli niepokoi, to głównie swoją atmosferą, o tyle ten utwór niepokoi również albo przede wszystkim swoją tajemniczością i trudnością wyjaśnienia reguł nim rządzących. Jednocześnie świetnie się tego słucha. "Pointylistyczna" rezygnacja z wielodźwięków daje odczucie rozedrgania, błyskotliwości, obsesyjnej skoczności; z jednej strony mamy dźwięk rozrzedzony ciszą, z drugiej zagęszczony rozszczepieniem na pojedyncze tony. Utwór fascynuje ostrymi kontrastami dynamicznymi, tempowymi, długości nut, co przy okazji wydobywa z fortepianu jego potencjał brzmieniowy. Pierwsza część jest osnuta tajemnicą, obskurną nocną atmosferą, miesza klimatyczne, mgliste fragmenty z ostrymi uderzeniami. Druga jest bardziej ekspresyjna, szybka, wypluwa kaskady dysonansowych dźwięków, dając odczucie potężnej intensywności. Jedno z największych zwycięstw młodości w muzyce poważnej.


8.0/10

Komentarze